W poprzednich latach Apator Toruń miał problemy z torem, ale nigdy nie chodziło o kwestie regulaminowe. Kibice Aniołów narzekali, że spotkanie nie są dość atrakcyjne, że nie ma ścigania. Od strony przepisów wszystko jednak grało. Do czasu. Apator Toruń miał pierwsze postępowanie od 10 lat W tym roku Apator miał pierwsze od 10 lat postępowanie za tor. Klub spóźnił się kwadrans z przygotowaniem nawierzchni na zawody z Motorem. Wcześniej sędzia i komisarz stwierdzili, że jest ona nieregulaminowa. Zarządzono prace, ale gospodarze nie wyrobili się w czasie. Komisja Orzekająca Ligi ukarała Apator grzywną w wysokości 20 tysięcy złotych. Kara jest w zawieszeniu. Apator zapłaci tylko w razie recydywy. Łagodne podejście ma pewnie związek, z tym że przez ostatnie 10 lat w Toruniu był spokój. To się jednak może zmienić. Z naszych informacji wynika, że Apator ma gigantyczne problemy z torem, który po pierwszych meczach został przewrócony do góry nogami. Prace były tak intensywne, że na wierzch wyszła podsypka. Otwartą kwestią pozostaje to, czy Apator dojdzie do ładu z torem przed planowanym na 3 czerwca meczem z Włókniarzem. Dopiero teraz menadżer Robert Sawina odpowiada za tor Zawirowania z torem mają najpewniej związek z zawirowaniami personalnymi w sztabie. Przed sezonem Apator miał wzmocnić duet Betard Sparty dyrektor Krzysztof Gałandziuk, toromistrz Grzegorz Węglarz. Ten drugi ostatecznie nie przyszedł, a w międzyczasie Toruń opuścił Adam Lipiński, który przez wiele lat był odpowiedzialny za przygotowanie nawierzchni. W pierwszych meczach tor na Motoarenie szykowano według instrukcji dyrektora Gałandziuka. Po perturbacjach, do jakich doszło po meczu z Motorem zaszła zmiana. Teraz za tor odpowiedzialny jest menedżer Robert Sawina. To najpewniej on zarządził przewrócenie toru do góry nogami, żeby przywrócić jego funkcjonalność. Na razie jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem, ale Sawina ma jeszcze kilka dni czasu. Jak nie wyjdzie, to będzie kolejne postępowanie, a i kara za Motor zostanie odwieszona.