Sezon żużlowcy powoli się rozpędza, a wraz z nim rusza cykl Grand Prix, czyli zmagania o mistrzostwo świata. O najbardziej prestiżowe miano powalczy piętnastu żużlowców. W tych zmaganiach nie zabraknie Polaków, którzy powinni odegrać czołowe role. Przede wszystkim Bartosz Zmarzlik - obrońca tytułu i wielki faworyt do zdobycia czwartego już złotego medalu. W żużlowym Grand Prix jeżdżą milionerzy W żużlu największe pieniądze są do podniesienia z toru w PGE Ekstralidze. To w naszym kraju zawodnicy zarabiają krocie, a kilkunastu z nich można określić mianem milionerów. Rekordowy kontrakt Bartosza Zmarzlika w Motorze Lublin opiewający na kwotę 5-6 milionów złotych usłany jest legendami. W cyklu Grand Prix takich kokosów nie ma, ale ciągle można nieźle zarobić. A jeszcze do niedawna wcale nie było to takie oczywiste. Za czasów startów Tomasza Golloba w elicie nierzadko trzeba było dołożyć do interesu. Walka o mistrzostwo świata niesie bowiem za sobą olbrzymie wydatki. Legendarny zawodnik w swoim topie wydawał na sprzęt milion złotych. Zmarzlik obecnie musi wydać przynajmniej drugie tyle. Wzrosły ceny, ale w górę poszły także wynagrodzenia. Te za czasów rządów angielskiego promotora BSI nie rzucały na kolana. Od sezonu 2022 prawa do organizacji cyklu przejęło jednak Discovery. Jedną z pierwszych decyzji Amerykanów było podniesienie wynagrodzeń dla zawodników. Dlatego najlepsi żużlowcy na świecie nie mają prawa narzekać. Zakładając czysto hipotetycznie, że Zmarzlik wygra wszystkie dziesięć rund (oczywiście to tylko przykład), to z tytułu nagród wpłynie na jego konto około 750 tysięcy złotych. Na tym jednak nie kończy się zarobek, bo żużlowiec to jeżdżący słup reklamowy. Starty w Grand Prix pozwalają dotrzeć do szerokiej publiki, dlatego najlepsi mogą liczyć na indywidualne kontrakty reklamowe. A na rynku nie brakuje dużych graczy, którzy są chętni zainwestować w żużel. W Polsce ostatnio głośno jest o zaangażowaniu Orlenu, a w motosporcie prym wiodą koncerny Red Bulla czy Monsetera. Nawet jeśli Zmarzlik nie wygra wszystkich rund, a zgarnie mistrzostwo świata, to śmiało można założyć, że dzięki startom w cyklu jego konto zostanie zasilone kwotą przynajmniej miliona złotych. Zawodnicy z topu też swoje zarobią. Gwoli wyjaśnienia dodajmy, że pierwsze miejsce w danym turnieju wyceniane jest na 16500 euro, drugie na 12500 euro, a za trzecie miejsce organizatorzy płacą równe 10000 euro. Żużel to nie Formuła 1, ale da się zarobić Oczywiście trudno powyższe liczby zestawiać z wynagrodzeniami kierowców Formuły 1. Według nieoficjalnych informacji najlepsi kierowcy świata, czyli Lewis Hamilton czy Max Verstappen zarabiają 30-40 milionów euro. Tutaj mówimy jednak o zupełnie innej skali popularności dyscypliny. Z drugiej jednak strony, gdyby porównać żużel do skoków narciarskich, to Zmarzlik i spółka wypadają naprawdę nieźle. FIS, czyli organizator konkursów Pucharu Świata, płaci za pierwsze trzy miejsca odpowiednio: 12000 euro, 9500 euro oraz 7500 euro. W całym sezonie zawodów jest też znacznie więcej, ale skoczkowie nie zarabiają na występach ligowych. Dlatego jeśli wysokiej klasy żużlowiec dostanie za starty w Grand Prix około miliona, kolejne trzy zarobi za starty w samej polskiej lidze, to rachunek wydaje się być prosty. I to po mimo tego, że sport motorowy jest drogi i sporo trzeba zainwestować w sam sprzęt. Żużlowe mistrzostwa świata tylko dla Europy Droga do mistrzowskiego tytułu wiedzie przez dziesięć rund. Choć mówimy o mistrzostwach globu, to pojedyncze turnieje odbywają się jedynie w Europie (a dokładnie w Chorwacji, Polsce, Czechach, Niemczech, Szwecji, Łotwie, Wielkiej Brytanii i Danii). To duży zarzut dla organizatorów, którzy zapowiadali zawody m.in. w Australii czy Stanach Zjednoczonych, ale na razie skończyło się na zapowiedziach. Najważniejsza runda w cyklu? Najpewniej ta w Warszawie. Turniej na Stadionie Narodowym co roku traktowany jest jako święto żużla. Na trybunach nie brakuje kibiców, którzy na co dzień nie śledzą tego sportu, ale przychodzą z ciekawości. Swoją renomę ma też walijskie Cardiff. Rekord frekwencji wynosi tam blisko 75 tysięcy widzów. A na koniec dodajmy, że pierwsza runda mistrzostw odbędzie się w sobotę 29 kwietnia w Gorican (Chorwacja). Nowy mistrz świata zostanie wyłoniony w Toruniu 30 września.