W sprawie przyszłości Damiana Ratajczaka jasne jest prawie wszystko. Jeśli FOGO Unia Leszno utrzyma się w PGE Ekstralidze, to zostaje w tym klubie, w innym razie zostaje w najlepszej lidze świata, ale już w innym klubie. Znany biznesmen buduje kolejną potęgę na wschodzie Polski. Milionowe oferty Szanse Unii są minimalne, więc inni już pytają o cenę Utrzymanie Unii jest możliwe tylko wówczas jeśli wygra ona ostatni mecz z ebut.pl Stalą Gorzów różnicą 17 punktów i zgarnie nie tylko dwa duże punkty, ale i punkt bonusowy za lepszy bilans dwumeczu. Mało tego, Novy Hotel Falubaz Zielona Góra i ZOOleszcz GKM Grudziądz nie mogą w ostatnich spotkaniach zdobyć nawet 1 punktu. Taki scenariusz jest naprawdę mało prawdopodobny, więc Ratajczak jest pod lupą wielu klubów. Ostatnio takie zainteresowanie wyraził Apator Toruń. Menadżer Piotr Baron zna świetnie 19-latka, bo współpracował z nim przez kilka lat w Lesznie. Jednak szanse na Ratajczaka w Apatorze są minimalne, bo jak nam powiedziano, Unia chce 400 tysięcy złotych za roczne wypożyczenie. Koszt rocznej inwestycji w zawodnika może sięgnąć 1,5 miliona złotych Unia zasadniczo chce przedłużyć wygasający w październiku 2025 kontrakt Ratajczaka o rok i potem wypożyczyć go na sezon 2025 do innego klubu. Wypożyczenie to jedyna opcja, która wchodzi w grę, bo gdyby to miał być transfer definitywny, to kwota wykupu mogłaby sięgnąć miliona złotych. 600 tysięcy należy się Unii w ramach ekwiwalentu za wyszkolenie, a 400 tysięcy klub mógłby doliczyć za skrócenie ważnej umowy. W każdym razie, gdy w Toruniu usłyszeli, że wypożyczenie będzie takie drogie, to na razie zrobili krok do tyłu. Policzyli sobie bowiem, że trzeba by dodać 400-500 tysięcy złotych zawodnikowi za podpisanie rocznej umowy, no i dodać nawet i 7 tysięcy za punkt. Wartość całego kontraktu mogłaby sięgnąć 1,5 miliona złotych, a to bardzo dużo, jak na roczną inwestycję. Unia na razie nie musi zbijać ceny Wątpliwości co do kwoty za wypożyczenie mają też w Gorzowie, gdzie nawet rozważają, czy w razie spadku Unii nie sięgnąć po tego drugiego, czyli Antoniego Mencela. Może nie jest tak dobry, jak Ratajczak, ale na pewno będzie tańszy. Unia na razie jednak na pewno nie będzie obniżać ceny za Ratajczaka, bo też chce zarobić. Zresztą na liście chętnych jest jeszcze Falubaz, więc w Lesznie nie muszą się spieszyć. Na zrobienie promocji za zawodnika zawsze mają czas. Zresztą, jak już otworzy się okno transferowe i w Gorzowie, Toruniu czy Zielonej Górze zobaczą, że nie ma innych opcji, to nawet i te 400 tysięcy będzie do przełknięcia. Z Motoru Lublin do 12-krotnego mistrza Polski. Walczą o awans, a tu takie wieści