Stelmet Falubaz Zielona Góra czy Cellfast Wilki Krosno. Na jednej szali jest fortuna i szansa załapania się w Ekstralidze na dłużej, na drugiej też są dobre pieniądze i niemal pewny status pierwszoligowej gwiazdy. Jensen ma co najmniej dwie dobre opcje Czy Rasmus Jensen wyląduje w Falubazie? Tu decyzja należy wyłącznie do niego. A może trafi do Wilków? W tym przypadku jest to uzależnione od tego, co zrobi Jason Doyle. Dla Wilków Doyle jest pierwszym wyborem. Dostał ofertę na poziomie 1,3 miliona złotych za podpis i 13 tysięcy za punkt, bo klub najwyraźniej wierzy w to, że z Doylem utrzyma się w PGE Ekstralidze. Doyle wcześniej dogadał się z Fogo Unią Leszno, ale teraz nawet tam mówią, że "tylko Doyle wie, gdzie będzie jeździł w sezonie 2023". Jeśli Doyle powie "tak" Wilkom, to Jensen nie będzie miał się nad czym zastanawiać, bo ta opcja mu odpadnie. Jeśli jednak Australijczyk dotrzyma wierności Fogo Unii, to Duńczyk będzie miał zgryz. W Wilkach czeka na niego wielka kasa Według naszych ustaleń Wilki mają dla Jensena umowę na poziomie 800-900 tysięcy za podpis i 8-9 tysięcy za punkt. W klubie tego nie komentują, mówią coś o przesadzie, ale prawda jest taka, że latem Jensen odrzucał oferty z Ekstraligi na poziomie 500 tysięcy za podpis, 5 tysięcy za punkt. Po doliczeniu większych kosztów związanych z jazdą w elicie wychodziło, że bardziej opłaca mu się jeździć za 350 tysięcy za podpis i 4 tysiące za punkt w Wybrzeżu. Teraz gdy Wybrzeże ma problem z płatnościami, Jensen jest zmuszony do zmian. W Falubazie może pojechać za pół miliona za podpis i 5 tysięcy za punkt. I to jest kolejny argument za tym, że Wilki chcąc skusić Jensena, muszą mu konkretnie posmarować i przebić zielonogórzan tak, żeby Duńczyk nie miał wątpliwości, czy to mu się opłaca. Już po publikacji tego tekstu okazało się, że Jensen nie czekał na to, co zrobi Doyle i wybrał status gwiazdy w pierwszej lidze. Czytaj także: Sondują zdolnego juniora. Kibice powinni zacząć się bać?