Postanowiliśmy zapytać komentatora telewizji Canal Plus Wojciecha Dankiewicza, co sądzi o tym pomyśle. Ekspert doskonale orientuje się w telewizyjnych realiach i zwraca uwagę na pewien problem. - Jedne zawody to za mało, aby dotrzeć z dyscypliną do nowych widzów. Poza tym dostęp do telewizji Canal Plus, która ma obecnie prawa do pokazywania IMP-u, ma bardzo wiele ludzi w Polsce, więc aż tak nie szukałbym problemu z dostępnością - tłumaczy Dankiewicz. Wyjściem z całej sytuacji mogłoby być podzielenie się prawami między Canal Plus a telewizją ogólnopolską. Taki model obowiązuje choćby nawet w przypadku wybranych meczów piłkarskiej PKO Ekstraklasy. Zainteresowanie dużym żużlowym widowiskiem wykazał też niegdyś Polsat, który pokazał na żywo dwudniowy finał Speedway of Nations we Wrocławiu. - Nie kwestionuję tego, że turniej IMP-u w otwartej telewizji przyniósłby nowych widzów. Poza tym co wspomniałem wcześniej, widzę na horyzoncie problem z prawami telewizyjnymi. Zainteresowane stacje musiałyby tutaj znaleźć porozumienie. Natomiast zastanawiam się, czy jednodniowy finał aż tak bardzo pomógłby w promocji dyscypliny? Sam nie wiem. - Uważam, że telewizja ogólnopolska musiałaby bardziej zaangażować się w przekaz żużla. Zwróćmy uwagę, że w większości serwisów sportowych próżno szukać informacji o wynikach, czy sukcesach Polaków na żużlu. Taka promocja musi być długofalową strategią, a nie czymś z doskoku - twierdzi komentator. Przypomnijmy, że debata o popularności żużla wybuchła po tym, jak Bartosz Zmarzlik zajął dopiero piąte miejsce w tegorocznym Plebiscycie na Najpopularniejszego Sportowca w Polsce. Mistrz świata przegrał nie tylko z Kamilem Stochem, czy Igą Świątek, ale nawet z Kajetanem Kajetanowiczem. Pokonania Roberta Lewandowskiego nikt nie oczekiwał, ale miejsce na podium wydawało się w pełni predysponowane. Tym bardziej, że Zmarzlik w ostatnim czasie odwiedził wiele programów śniadaniowych, a większą rozpoznawalność dał mu też kontrakt z Orlenem. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!