Grand Prix w Pradze to już tradycja. Nie jest to jednak najbardziej ulubiona lokalizacja dla fanów ścigania. Choć w Czechach panowała świetna atmosfera i na trybunach można było dostrzec wiele elementów biało-czerwonych, to widowiska na torze nie ujrzeliśmy. W Pradze wiało nudą, tylko Zmarzlik i Lindgren W Pradze po prostu wiało nudą, a punkty rozdawały pola startowe. Tylko nieliczni sporadycznie potrafili rozwinąć swoją prędkość na tyle, żeby przeprowadzić jeszcze skuteczny atak. Na czele tego grona stali przede wszystkim Bartosz Zmarzlik i Fredrik Lindgren. Nic dziwnego, że to właśnie ta dwójka bezpośrednio awansowała do finału. Trzeba wspomnieć, że organizatorzy przez cały dzień drżeli przed deszczem. Z tego powodu odwołano kwalifikacje i pozwolono zawodnikom jedynie na krótką próbę toru. Następnie wylosowano listę startową i zaczęto przygotowywanie nawierzchni na możliwe opady. Ta jednak była miejscami bardzo luźna. Nie wyglądało to tak, jak w Polsce, gdzie tory w takich sytuacjach najczęściej się ubija. Dramat Kubery, ogromny pech Kurtza Te zawody kompletnie nie ułożyły się po myśli Dominika Kubery. 26-latek zainkasował tylko jedno zwycięstwo, trzy zera i wykluczenie za upadek. Przede wszystkim był wolny i zagubiony na torze. Było to widać choćby w starciu z Fredrikiem Lindgrenem, kiedy wydawał się zupełnie bezbronny. Minimalny kontakt wystarczył, że Kubera stracił kontrolę nad motocyklem. Upadek po ostrej rywalizacji z Leonem Madsenem zanotował za to Brady Kurtz. Australijczyk turniej zaczął dramatycznie, bo od jednego punktu w trzech biegach. Później dwukrotnie wygrał, dzięki czemu pojechał w biegu ostatniej szansy. Kiedy finał miał na wyciągnięcie ręki, to przegrał walkę na łokcie z Madsenem i kilka metrów później upadł. Zmarzlik kroczy po szóste złoto, Madsen wysłał jasny sygnał Zawody zwyciężył Bartosz Zmarzlik. To był fenomenalny wieczór dla 5-krotnego mistrza świata, który odważnie kroczy w kierunku szóstego złota. Zmarzlik w Pradze czuł się znakomicie. Najpierw wygrał rundę zasadniczą, a następnie wygrał finał, wykorzystując skuteczne pierwsze pole. Nawiązując jeszcze do Madsena, to Duńczyk od samego rana chodził uśmiechnięty od ucha do ucha. Był pewny siebie, lecz musiał zadowolić się trzecim miejscem. To i tak jasny sygnał w kierunku organizatorów Grand Prix. Madsen pokazał, że to właśnie on powinien otrzymać stałą dziką kartę. W Pradze wystąpił jedynie w miejsce kontuzjowanego Doyle'a. Szansę wykorzystał niemal w stu procentach. Wyniki Grand Prix Czech w Pradze: Bartosz Zmarzlik 12+3 (2,3,2,2,3)Fredrik Lindgren 11+2 (2,3,3,1,2)Leon Madsen 10+1 (3,3,0,1,3)Jack Holder 9+0 (1,2,1,3,2)Andrzej Lebiediew 10 (3,2,1,1,3)Daniel Bewley 10 (2,1,3,2,2)Anders Thomsen 9 (1,2,3,2,1)Jan Kvech 6 (3,0,1,2,0)Martin Vaculik 10 (3,2,2,1,2)Brady Kurtz 7 (1,0,0,3,3)Mikkel Michelsen 6 (d,3,2,0,1)Kai Huckenbeck 6 (0,1,1,3,1)Max Fricke 6 (2,1,2,0,1)Robert Lambert 5 (1,1,0,3,0)Dominik Kubera 3 (0,w,3,0,0)Daniel Klima 0 (0,0,0,0,0)