W lidze polskiej renoma Miesiąca jako zawodnika systematycznie spada. W 2019 roku wrócił z przytupem do PGE Ekstraligi i w barwach Motoru Lublin potrafił wręcz dokonywać cudów (bo do takich w jego przypadku należy zaliczyć np. pokonanie w Częstochowie Leona Madsena). Okazał się odkryciem roku, a mówiono że stać go jeszcze na więcej. Miesiąc wcześniej ugrzązł w niższych ligach i naprawdę wydawało się, że elita mu już nie grozi. Zadziwił jednak nawet największych pesymistów, pokazał się ze świetnej strony. Już następny rok jednak taki udany nie był. Miesiąc miał słabsze mecze (a przy okazji były też już większe oczekiwania), wypadł ze składu. Kolejne lata to 1. czy nawet 2. Liga, a zatem w przypadku Miesiąca powrót do tego co było jeszcze kilka lat temu. Niedawno podpisał tylko kontrakt warszawski w Kolejarzu Opole, więc de facto nie ma klubu na sezon 2024. Choć mówi się, że to nie jest taka "warszawka" jaką znamy, a Miesiąc ma być poważnie brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Pytanie, ile w tym wszystkim jest prawdy. Wraca do Argentyny, choć miał przez nią problemy Podczas jednej z wypraw do Argentyny Paweł Miesiąc nawiązał romantyczną relację obywatelką tego kraju. Ta relacja przyniosła im dziecko, a teraz partnerka zarzuca Polakowi to, że nie chce uznać ojcostwa i nie wspiera jej finansowo tak jak powinien. Sprawa toczy się w argentyńskim sądzie. Camila Pinotii uważa, że mimo zasądzonych alimentów, Miesiąc i tak nie płaci regularnie. Sam żużlowiec nie chciał odnieść się do tych słów. Być może cała ta sprawa mocno podziałała jednak na zawodnika, który ewidentnie od dłuższego czasu spada z poziomem sportowym. Trudno się funkcjonuje przy tak poważnych problemach natury osobistej i to nie ulega wątpliwości. Z słów matki dziecka Miesiąca wynika, że niejako sam sobie jest winien, ale dopóki żużlowiec nie odniesie się do tych oskarżeń, to nie ma sensu niczego oceniać ani komentować. Fakty są takie, że Argentyna przyniosła Miesiącowi wielkie problemy. Czy to dla niego szansa na kontrakt w polskiej lidze? Miesiąc podpisał tylko umowę warszawską w Opolu. Kluby nie były nim jakoś wybitnie zainteresowane, a i też zawodnik do najtańszych nie należał (w zasadzie co roku spośród żużlowców na tym poziomie Miesiąc ma jedne z wyższych oczekiwań). Być może faktycznie Kolejarz wkrótce da mu aneks, który określi położenie Miesiąca i pozwoli liczyć na regularne zarobki. Na razie jednak żadnych gwarancji nie dostał, a to nigdy nie jest na korzyść zawodnika. Swoją drogą kariera Miesiąca to niesamowita sinusoida. W ciągu dwóch lat przeszedł z 2. Ligi do PGE Ekstraligi, był odkryciem sezonu 2019. Równie błyskawicznie podążył w drugim kierunku i teraz ponownie jest na najniższym szczeblu. Czy będzie w stanie wrócić do PGE Ekstraligi? To już raczej wątpliwe i chyba nawet sam Miesiąc jest trochę pogodzony z tym, że najlepsze jest już za nim. Choć oczywiście w żużlu 39 lat to jeszcze nie jest żaden wiek emerytalny.