Po ukazaniu się terminarza PGE Ekstraligi na sezon 2023 prezes ebut.pl Stali Waldemar Sadowski zwracał uwagę na dobry początek. Drużyna ma wyjazd do Torunia i mecz u siebie z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Stal Gorzów straci przez piątki mnóstwo kasy Prawda jest jednak taka, że terminarz jest dla klubu z Gorzowa fatalny w sensie ekonomicznym. Niedziela w żużlu jest wciąż tym dniem, który przynosi zdecydowanie większe zyski z dnia meczu, a tymczasem Stal pięć z siedmiu spotkań rundy zasadniczej jedzie u siebie. Nikt głośno tego nie mówi, ale można by pomyśleć, że Stal zapłaciła wysoką cenę za przynudzanie w poprzednich latach. Telewizja Canal+ wybiera na niedzielne transmisje mecze, które jej zdaniem są najbardziej atrakcyjne na papierze, a z gorzowskiego toru już od jakiegoś czasu wieje nudą. Poprzedni prezes Marek Grzyb obiecywał widowiska, ale na obietnicach się skończyło. I to pomimo przebudowy toru i pochyleniu łuków. Trener Stanisław Chomski przekonywał, że mimo zmian geometria nadal nie pozwala na ściganie, choć nie brak było i takich głosów, że szkoleniowiec stawia na wynik kosztem widowiska, bo z wyników jest rozliczany. Zresztą dla takiego Szymona Woźniaka zrobienie nawierzchni, na której byłoby coś więcej niż szybki pas przy krawężniku, oznaczałoby duży problem dla Stali, bo wspomniany Woźniak nie zdobywałby tylu punktów, a jego zdobycz jest bardzo ważna. Po odejściu Bartosza Zmarzlika stracili ostatni magnes Jeszcze rok, czy dwa lata temu domowe mecze Stali pokazywano w niedzielę chętniej ze względu na Bartosza Zmarzlika. Po jego odejściu Gorzów stracił jednak ostatni magnes i za rok będzie z tego powodu płakał, oglądając wpływy z piątkowych spotkań. Trudno oszacować, ile może wynieść strata. W ciemno można natomiast założyć, że Stal nie zejdzie z obranego kursu na przygotowanie toru. Teraz, po odejściu Zmarzlika, Stali tym bardziej nie opłaca się robić toru pod ściganie i widowisko. W tym roku punkty takiego Woźniaka będą się liczyły podwójnie. Tymczasem on potrzebuje toru, gdzie liczy się start, a na trasie niewiele można zrobić. Zrobienie toru z "zakazem wyprzedzania" będzie koniecznością także z innego względu. Brak Zmarzlika oznacza, że pozostali zawodnicy zostaną odcięci od czegoś, z czego korzystali dotąd pełnymi garściami. Gdy nie szło biegali do Zmarzlika po radę, a on podpowiadał im jakie regulacje mają dobrać. W tym roku każdy zawodnik Stali będzie skazany na siebie, więc strategia start i doklejenie się do krawężnika będzie najbezpieczniejsza. I pewnie Stal nie spróbuje niczego innego. Nawet jeśli usłyszy, że w 2024 będzie jeździć wyłącznie w piątki. Czytaj także: Czy oni myślą, że tam jest studnia bez dna?