Jak podał statystyk żużlowy Rafał Gurgurewicz, w połowie meczu Apatora z Unią Leszno panowie mieli -20 punktów, jeśli chodzi o zdobycze w biegach z ich wspólnym udziałem. Potem nieco te dane podreperowali, wygrywając podwójnie. Ale i tak wygląda to bardzo źle. Nadal są szesnaście punktów na minusie. Na logikę powinno być tak, że duet z GP sieje postrach w szeregach rywali. Tu mamy jednak inną sytuację. Gdy przeciwnik widzi w programie Holdera z Przedpełskim, liczy na zwycięstwo. Brzmi absurdalnie, ale takie są fakty. W tym sezonie bardziej zawodzi pierwszy z nich, a wśród kibiców pojawiają się opinie w stylu: wyrzuciliście nie tego Holdera. Nawiązują one oczywiście do świetnych wyników Chrisa w barwach Arged Malesy. Pamiętajmy jednak, że starszemu z braci najpewniej po prostu pomogła zmiana otoczenia i w Apatorze wcale nie musiałby jechać tak skutecznie. Porażka z GKM-em to będzie koniec świata Apator ma przed sobą mecz z GKM-em Grudziądz, który w dużym stopniu zadecyduje o tym, kto znajdzie się w fazie play off. Gdyby zespół Roberta Sawiny się potknął, może być jeszcze ciekawie. Dużo zależy oczywiście od wspomnianej pary uczestników GP. A GKM jest nakręcony jak nigdy. I trudno się dziwić. Wobec braku Pedersena wszyscy skazywali tę drużynę na pewne siódme miejsce, a tymczasem jak z nut zaczęli jechać tacy żużlowcy, jak Krakowiak, Jakobsen czy Pludra i sprawa awansu wciąż jest otwarta. Ewentualna wygrana w Toruniu byłaby milowym krokiem w stronę awansu.