Ważą się losy żużlowej Unii Tarnów. Przypomnijmy, że klub chcąc otrzymać licencje na starty w 2. Metalkas Ekstralidze musi do końca października spłacić zadłużenie względem zawodników. Początkowo działacze chcieli załatwić sprawę renegocjacją kontraktów, ale to jest niezgodne z regulaminem i Polski Związek Motorowy nie zrobi wyjątku. Tak czy siak z Tarnowa w ostatnich tygodniach wiało delikatnym optymizmem. To za sprawą ogłoszenia sponsora tytularnego, jakim miała zostać firma Autona. Zwrot akcji. Sponsor miał być, ale już go nie ma? W kuluarach mówiło się, że Autona położyła na stole milion złotych. Ta kwota nie była wystarczająca do spłaty pełnego zadłużenia, ale znacząco reperowała budżet. Prezes Kamil Góral w międzyczasie nadal chodził od drzwi do drzwi szukając dalszych środków finansowych. W tym momencie wiele wskazuje na to, że jego trud pójdzie na marne, bo prawdopodobnie runęła podstawa, którą miała być umową ze sponsorem tytularnym. We wtorek zaczęły do nas docierać informacje, że kontakt z właścicielem firmy jest utrudniony, a cała sprawa najpewniej zakończy się wycofaniem Autony ze współpracy z klubem. Później dyskusja na ten temat przeniosła się do... internetu, gdzie głos na portalu Facebook zajął sam Krzysztof Kołodziej - właściciel firmy. - Nigdzie się nie wycofałem. Czekajcie na finał - napisał. Po chwili ten sam post skomentował Piotr Kołodziej, prywatnie kuzyn Krzysztofa, który również jest przedsiębiorcą i prowadzi firmę "Narzędzia Kołodziej". - Serce tak, rozum nie. Nie składaj deklaracji widząc jak wyglądała i jak wygląda sytuacja w klubie. To nie jest takie proste jak się komuś wydaje - odpowiedział. A my dodajmy, że Piotr Kołodziej też miał być namawiany do zaangażowania się w pomoc finansową. Co dalej z przyszłością żużlowej Unii Tarnów? Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć, choć wiele wskazuje na to, że misja ratowania klubu zakończy się ostatecznie niepowodzeniem. W tym momencie nie jest do końca jasne czy Autona rzeczywiście jest gotowa i chętna do współpracy z Unią Tarnów czy nie. Poza wszystkim środki z tej umowy i tak będą niewystarczające do spłaty pełnego zadłużenia. Ostatnie dwa dni będą intensywne. Finalne rozstrzygnięcia i decyzję poznamy już wkrótce.