Wkrótce odbędą się pierwsze sparingi i turnieje towarzyskie, więc żużlowcy wchodzą dosłownie w ostatnią fazę przygotowań. Przymusowy odpoczynek będzie musiał jednak zrobić sobie Kacper Mania, jeden z najbardziej utalentowanych Polaków klasie 250 cc i wielka nadzieja polskiego żużla, którą już zachwycają się w innych krajach. Mania pechowo upadł podczas treningu na crossie i złamał ramię. To kontuzja, której w dwa tygodnie nie wyleczy. W Unii są źli, bo Manię czeka dłuższa przerwa. A u tak młodego zawodnika to bywa kłopotliwe. Niezwykle ważny jest rytm startowy, który tu zostanie zaburzony. Mania w lutym skończył 15 lat i może już startować na motocyklach o pojemności 500 cc. Oczywiście przez cały sezon 2024 jedynie w zawodach z udziałem juniorów. Z dorosłymi może pojechać dopiero po ukończeniu 16. roku życia, czyli de facto od samego początku sezonu 2025. Ale w tym roku miał się objeżdżać i łapać okrążenia w tym najbardziej poważnym żużlu, czyli w klasie 500 cc. Póki co, czeka go rehabilitacja. Początek sezonu zapewne straci, ale jest szansa że za kilka tygodni wróci do treningów, a potem do ścigania. Znów ten cross. Co rok kluby są w strachu Kacper Mania miał upadek na crossie. Prezesi klubów są uczuleni na tę formę przygotowań do sezonu, choć jest ona w zasadzie najpopularniejszą. W klubach wiedzą jednak, co wyprawiają zawodnicy, zwłaszcza gdy jeżdżą indywidualnie w wolnym czasie. Niedostateczne zabezpieczenia, wysokie skoki, brawurowa jazda. Efekt? Co roku kilka kontuzji. Były też te dramatyczne, jak przypadki Tomasza Golloba czy Grzegorza Zengoty. Mimo wszystko cross wciąż należy do ulubionych sposobów na spędzenie zimy bez żużla. I to się raczej nigdy nie zmieni. Były nawet ciche plany, bo zabronić zawodnikom indywidualnych treningów na crossie, względnie rozliczać ich bardzo drobiazgowo z ewentualnych kontuzji odniesionych podczas takiej zabawy. Ostatecznie pomysł trochę porzucono, bo jednak cross jest najlepszym możliwym odniesieniem do motocykla żużlowego. Siłownia, basen czy narty w ogóle tu nie mają podjazdu. Tak czy inaczej prezesi co roku w okresie zimowym drżą o zdrowie swoich żużlowców. Taka kontuzja może zniszczyć jakiemuś klubowi cały sezon.