Jason Doyle, to chyba największy pechowiec w żużlu. Kontuzja zabrała mu złoto i wielkie pieniądze. Dwie trzecie poprzedniego sezonu stracił na leczenie, a potem jeszcze Bayersystem GKM Grudziądz, jego poprzedni pracodawca, zażądał od niego zwrotu 400 tysięcy złotych z wypłaconego już kontraktu. W Krono-Plast Włókniarzu Częstochowa miał się odbudować finansowo i sportowo. Do tego przyznał się Polak po finale na PGE Narodowym. Wszystko zaplanował Roześmiana loża z działaczami Włókniarza Częstochowa nagle zamilkła Po sobotniej rundzie Grand Prix na PGE Narodowym plany mistrza świata legły jednak w gruzach. Najpierw uderzył w dmuchaną bandę niczym pocisk. Potem długo nie podnosił się z toru. Zwijał się z bólu, gdy lekarz zawodów i służby medyczne próbowały ustalić, co mu się stało. Początkowo na lożę, w której siedział prezes Włókniarza Michał Świącik dotarły informacje o złamaniu nogi. PGE Narodowy zamarł, a roześmiana dotąd loża Włókniarza dosłownie zaniemówiła. Działacze z Częstochowy mieli już przed oczami różne czarne wizje łącznie z obrazkiem ich drużyny spadającej z PGE Ekstraligi. Bo dostali też sygnał, że ta kontuzja może oznaczać koniec sezonu. Jason Doyle już jest w klinice Rehasport w Poznaniu Finalnie jednak zawodnik poinformował ich o urazie biodra. Chwilę po wypadku Doyle został odwieziony do szpitala w Warszawie, gdzie trzy godziny trwał zabieg nastawienia kości, która wypadła na wskutek potężnego uderzenia. Doyle został już wypisany ze szpitala w Warszawie. Najbliższe dni spędzi w klinice Rehasport w Poznaniu. Do częstochowskiego klubu już dotarły wstępne informacje, dotyczące tego ile może potrwać leczenie. Ta optymistyczna zakłada 3 tygodnie. Czarny scenariusz mówi o 6-7 tygodniach. Wszystko zależy od detali. Choćby od tego, w jakim stanie jest przykładowo torebka stawowa. Ważny jest też ogólny stan pacjenta. Doyle to twardziel, ale z drugiej strony trochę już tych kontuzji miał, a ta ubiegłoroczna była naprawdę poważna. Włókniarz Częstochowa nastawiony na pesymistyczny wariant Polski klub nastawia się na ten bardziej pesymistyczny wariant, czyli co najmniej cztery mecze bez Doyle’a. To fatalna wiadomość, bo w tym czasie Włókniarz ma dwumecze ze Stelmet Falubazem Zielona Góra i Betard Spartą Wrocław. Z Doylem, na własnym stadionie, Włókniarz mógł liczyć na wygrane. Nawet jeśli nie ze Spartą, to przynajmniej z Falubazem. Bez Doyle’a będzie jednak bardzo, ale to bardzo trudno. To będzie w zasadzie "mission impossible". Ktoś powie, że przy systemie, gdzie walka o utrzymanie rozegra się w play-down ta kontuzja nie ma znaczenia. To nie jest jednak prawda. Nie da się bowiem wygrać ważnego dwumeczu, chroniącego przed spadkiem jeśli wcześniej przegrywa się jedno spotkanie za drugim. A Włókniarz bez Doyle’a może wpaść w poważne turbulencje. Jeśli dwumecze ze Spartą i Falubazem zamienią się w serię czterech porażek z rzędu, to będzie bardzo źle. A jeszcze pod koniec czerwca Włókniarz czeka wyjazd do Rybnika. Przegrana z rywalem, z którym Włókniarz rywalizuje o utrzymanie, też może mieć swoje konsekwencje. A bez Doyle’a w składzie Włókniarz zdecydowanie może się potknąć w Rybniku.