Stelmet Falubaz Zielona Góra wygrał w Częstochowie, przywracając kibicom nadzieję na fazę play-off. Odrodzenie Leona Madsena to największy powód do radości, gdyż Duńczyk zawodził, a teraz zaczyna jeździć jak lider. Wyraźną poprawę widać też w Szwecji. Upadek Doyla, który odnowił kontuzję Jason Doyle upadł w czternastym biegu, po czym długo się nie podnosił, a tor opuścił w karetce. Australijczykowi odnowił się uraz biodra. To może przynieść poważne konsekwencje dla zdrowia żużlowca, gdyż zwiększa się ryzyko przewlekłych urazów. Dla Włókniarza kontuzja też nie jest dobrą wiadomością, bo jest liderem częstochowskiego klubu. Zawodnik w ostatnich latach doświadczył wiele, gdyż kontuzje go nie oszczędzały. To z pewnością nie pomaga. - Z biegu na bieg czuł się coraz gorzej. Zawodnik decyduje o tym, czy chce jechać, ale lekarz ponosi za to odpowiedzialność, bo wyraża zdolność do jazdy. W mojej opinii nie powinien jechać. Tym bardziej na ten bieg nominowany. Wiadomo było, że ten mecz jest już przegrany. To było karygodne. Do takiej sytuacji nie powinno dojść - mówi Jan Krzystyniak. Błąd arbitra? Opuści Grand Prix - Wykluczenie Jensena było straszne oraz nieuczciwe. Przyczyną tego upadku był sam Doyle, nikt więcej. Nie powinni go wypuszczać do jazdy w tym biegu nominowanym. Było widać, że on się męczy, sylwetka była sztywna - kończy Krzystyniak. Samo wykluczenie Jensena można jednak uznać sytuacją stykową, choć w przestrzeni medialnej wiele osób uważa, że arbiter popełnił błąd. Wiadome jest jednak, że Doyle nie wystąpi w Grand Prix Pragi. Kontuzjowanego mistrza świata z 2017 roku zastąpi Leon Madsen, dla którego będzie to szansa na sprawdzenie się z najlepszymi i pokazanie, że organizatorzy popełnili błąd, nie dając mu stałej dzikiej karty.