Zawodnicy stają nieruchomo na starcie, po czym, na sygnał sędziego, ruszają co sił do pierwszego wirażu. Nagle drastycznie zwalniają. - Wyścig przerwany - ogłasza spiker. Telewizyjny realizator zapewnia spowolnioną powtórkę momentu startowego, a komentatorzy i sędziowie dopatrują się w niej mikroruchów - który z zawodników ruszył zbyt wcześnie? Czy w Pekinie odbywa się turniej żużlowego Grand Prix? Nie, to olimpijska rywalizacja łyżwiarek i łyżwiarzy na krótkim torze! Wielu polskich kibiców nie zdecydowało się na włączenie transmisji z głównych rozstrzygnięć w short tracku. Zbyt świeży był dla nich ból po skandalu z Natalią Maliszewską w roli głównej. Łyżwiarkę określano mianem jednej z naszych największych nadziei medalowych, jednak chaos wokół koronawirusowych restrykcji doprowadził do tego, że Polce nie było dane wystartować na jej koronnym dystansie 500m. Short track żużlem zimowych igrzysk Polacy, którzy mimo to zdecydowali się śledzić rywalizację z lodowego toru - szczególnie ci nie mający na co dzień zbyt wiele styczności z łyżwiarstwem - przeżyli spore deja vu. - Short track żużlem zimowych igrzysk - skomentował na Twitterze Marcin Kuźbicki, komentator spotkań PGE Ekstraligi w Eleven Sports oraz ekspert Eurosportu podczas transmisji z Pekinu. Większość internautów przyznała mu rację. Nie tylko wspólny start (nad przebiegiem którego czuwa czujne oko kamery) i kilka okrążeń pokonywanych na owalnym torze w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara - speedway i short track łączą również wypadki. Poniedziałkowe wyścigi olimpijskie mogłyby spokojnie konkurować pod względem natężenia kraks z osławionymi Drużynowymi Mistrzostwami Polski Juniorów na żużlu. Biegów, w których cała stawka dojechała do mety, było naprawdę niewiele. #StudioPekin codzienne wieści z Chin - obejrzyj nasz program Jest wypadek, muszą być konsekwencje. Łyżwiarscy sędziowie analizowali telewizyjne powtórki niemal tak samo sprawnie jak ich odpowiednicy spod znaku GKSŻ. - Pawlicki nadawałby się świetnie do tych wyścigów. Wywracają się przy najmniejszym kontakcie, a sędzia prawie zawsze wyklucza wyprzedzającego - śmiali się niektórzy kibice. Panie Leszku, kontrowersja Największy szum wywołała sytuacja z finiszu finałowego wyścigu na 1500 m. Prowadzący Węgier wdał się w szarpaninę ze ścigającym go Chińczykiem. Obaj upadli na lód tuż za linią mety, ale ich szamotanina rozpoczęła się jeszcze podczas ostatniego okrążenia. Po długim seansie telewizyjnych powtórek arbiter zdecydował się wykluczyć obu łyżwiarzy. Kibice w mediach społecznościowych nie kryli oburzenia. Zarzucali sędziemu forowanie gospodarzy, bo choć jeden z Chińczyków został zdyskwalifikowany, to dwaj jego rodacy zdobyli złoto i srebro. Na metę pierwszy dojechał zaś przecież Węgier. Kibice żużlowi nie tylko nie byli zdziwieni tak dziwną sytuacją torową (w podobny sposób, po rywalizacji z Bartoszem Zmarzlikiem, upadł przecież Emil Sajfutdinow podczas ostatniego GP w Toruniu), ale i potraktowali ją jako powód do żartów. - Panie Leszku, kontrowersja - nawiązywano do kultowego już cytatu Marcina Majewskiego, którym szef żużlowej redakcji Canal+ wywołuje do głosu Leszka Demskiego podczas Magazynów PGE Ekstraligi - Sędzia mógł podjąć inną decyzję, ale nie popełnił błądu - parodiowano słynny frazes szefa arbitrów. Short track, zapewne nieświadomie, upodobnił się znacząco do żużla. Nie powinniśmy jednak dążyć do ujednolicania przepisów obu dyscyplin. Żużlowcy byliby zapewne zdziwieni, gdyby równanie toru odbywało się... podczas wyścigu finałowego. W Pekinie arbiter nie zastanawiał się ani przez chwilę - przerwał walkę o medale i zarządził przymusowe usunięcie zbyt dużych wyżłobień na przeciwległej prostej.