Listę transferową z 1992 roku opublikował na Twitterze Marcin Kozdraś - były zawodnik, a późniejszy kierownik drużyny w m.in. Polonii Piła. Załączoną do tweeta listę otwiera Roman Jankowski, którego leszczyńska Unia wyceniała na... 3 miliardy złotych. Pozostałe dwa stopnie podium zajęli klubowi koledzy Jankowskiego - Adam Łabędzki, za którego Unia życzyła sobie 2,5 miliarda oraz Paweł Jąder, którego transfer miał kosztować 2 miliardy złotych. Kwoty robią wrażenie, szczególnie, gdy zapomni się o tym, że było to jeszcze przed denominacją. Po przeliczeniu tych sum na dzisiejsze złotówki mamy, odpowiednio, 300 tysięcy, 250 tysięcy i 200 tysięcy złotych. Wydaje się, że to względnie niewiele, patrząc choćby na to, że ROW realnie oczekuje za transfer Pawła Trześniewskiego do Betard Sparty Wrocław ok. 800 tysięcy złotych. Trzeba jednak pamiętać, że siła nabywcza pieniądza 30 lat temu była na zupełnie innym poziomie. Po zdenominowaniu przeciętnego wynagrodzenia z 1992 roku wychodzi nam roczna pensja na poziomie 3522 dzisiejszych złotych. Na transfer Adama Łabędzkiego trzeba by zatem pracować 85,18 lat. Gdyby tyle samo czasu trzeba by pracować na transfer Trześniewskiego, kosztowałby on Spartę... 5,788 miliona (sic!) złotych! Transfery gotówkowe się nie zdarzają W żużlu do transferów w rozumieniu, np. piłkarskim raczej nie dochodzi. W każdym okienku transferowym zdarzają się tego typu akcje, ale są to pojedyncze zdarzenia - nie ma masowych transferów żużlowców. Zdecydowana większość z nich podpisuje kontrakty jednoroczne, maksymalnie dwuletnie i zmienia kluby po wygaśnięciu umowy. Zresztą przy załączonej liście transferowej z 1922 roku widnieje adnotacja, że to raczej lista pobożnych życzeń, a nie lista transferowa. Zdarzyły się jednak w historii transfery za duże pieniądze. W 1996 roku Tomasz Bajerski zamienił Toruń na Gorzów za 600 tysięcy złotych. Kwota nawet dziś robi wrażenie, więc tym większe robiła 26 lat temu. 600 tysięcy odpowiadało 57,27 średnim pensjom rocznym. Gdyby przełożyć to na współczesne warunki, Bajerski kosztowałby gorzowian... 3,892 miliona złotych. Horrendalne pieniądze! Zobacz także: Młodzi, gniewni i drodzy. Czy będą też szybcy? Hitowe transfery się opłacą? Co mówi Excel? U nich nie widać chęci awansu. Ekspert rozkłada ręce