NovyHotel Falubaz Zielona Góra awansował do PGE Ekstraligi i wzmocnił się Jarosławem Hampelem. To był strzał w dziesiątkę, bowiem klub się utrzymał, a nawet awansował do play-off. Sam Hampel też nie ma czego żałować, bo odzyskał swój dawny blask. Historia zatoczyła koło. Powrót w wielkim stylu W 2017 roku Jarosław Hampel pożegnał się z Zieloną Górą. Wówczas wydawało się, że strata ta bardziej zaboli klub niż samego zawodnika. Falubaz stracił swojego lidera, natomiast Hampel zaczął notować spadek formy. Od odejścia z Grodu Bachusa nie miał żadnego sezonu, w którym osiągnął średnią biegową na poziomie 2,0 lub wyższą. Teraz, po latach, Hampel wrócił do Falubazu i od razu pokazał klasę. Jego średnia wyniosła 2,08, co oznacza pierwszy wynik powyżej 2 punktów na bieg od 2017 roku. Co więcej, Hampel okazał się prawdziwym liderem z krwi i kości. Na torze imponował skutecznością i widowiskowymi mijankami, których brakowało w jego jeździe w poprzednich latach. Nie starzeje się. Jest jak wino Hampel zdecydowanie przypomina wino - z wiekiem staje się coraz lepszy. Wielu młodszych polskich żużlowców mogłoby mu pozazdrościć zarówno formy fizycznej, jak i przygotowania do sezonu. Nadchodzący rok będzie dla niego dużym wyzwaniem i prawdziwym testem, czy zdoła na stałe powrócić do grona najlepszych. Okazji do tego na pewno nie zabraknie. Hampel będzie mógł działać z większym luzem, ponieważ Falubaz zakontraktował Leona Madsena, na którego spadnie główna presja i odpowiedzialność za zdobywanie największej liczby punktów w każdym meczu. Dzięki temu Hampel, mając mniej presji, może stać się beneficjentem tej sytuacji i poprawiać swoje wyniki.