Maksym Borowiak to zawodnik, który przy obecnej konkurencji na pozycjach juniorskich ze spokojem poradziłby sobie w PGE Ekstralidze. Środowisko zawodnika podchodzi jednak bardzo racjonalnie do tematu i woli, by młodzieżowiec najpierw objeździł się na niższych szczeblach, a następnie dopiero spróbował swoich sił w najlepszej lidze świata. Wrócił do treningów Maksym Borowiak około miesiąc temu odniósł na treningu w Lesznie kontuzję. Od tego czasu nie trenował. Powrócił na tor dopiero w minionym tygodniu i od razu wybrał się na trening w Zielonej Górze. To, że zawodnik chce poszukać nowego klubu nie jest niczym dziwnym, bo po pierwsze prezes Unii, Piotr Rusiecki podkreślał w rozmowie z Interią, że wypożyczenia któregoś z juniorów to racjonalny ruch, którego wymagają finanse klubu, a z kolei dla Borowiaka zmiana pracodawcy oznacza brak kłopotów w walce o skład. Borowiak będzie musiał wygryźć ze składu Dawida Rempałę, co nie powinno stanowić dla niego większego problemu. Rempała jeździ w tym sezonie fatalnie i nie rokuje na przyszłość. Po Borowiaka dzwoniła niemalże cała żużlowa Polska, a z ekstraligowych klubów m.in. Sparta Wrocław. Już czekają silniki Piotr Protasiewicz już załatwił silniki ze stajni Ryszarda Kowalskiego dla juniorów Falubazu. Te jednostki mają także przypaść Maksymowi Borowiakowi, który ponadto posiada bardzo dobrą jednostkę napędową od Ashley’a Holloway’a. Z takim sprzętem Maksym Borowiak może być naprawdę wielkim wzmocnieniem zielonogórskiego klubu. Kwota transferu tajemnicą W tajemnicy pozostaje kwota odstępnego, jakie Falubaz musiał zapłacić za wypożyczenie Maksyma Borowiaka Fogo Unii Leszno. Wiadomo jednak, że chodzi o kwotę w setkach tysięcy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już niedługo Borowiak zostanie oficjalnie przedstawiony jako zawodnik Falubazu Zielona Góra i w najbliższym czasie będzie mógł wystartować w pierwszym meczu ligowym.