Powoli można otwarcie powiedzieć, że Piotr Protasiewicz popełnił błąd, nie przedłużając umowy z Janem Kvechem. Zarówno Michał Curzytek, Mitchell McDiarmid czy Jonas Knudsen nie pokazują odpowiedniego poziomu na PGE Ekstraligę. Czech miał swoje wady, ale przywoził średnio 4 pkt na mecz, w tym roku jest to aż 5.8 pkt na mecz, czego nie można powiedzieć o obecnych U24 Falubazu. To jest pytanie do Piotra Protasiewicza Faktem jest to, że zawodnicy U24 Falubazu są gorsi od żużlowców z innych drużyn. Wydaje się, że rotowanie zawodnikami tej sytuacji nie poprawia. Klub mógłby postawić na któregoś zawodnika, chociażby na McDiarmida, który uważany jest za sporty talent, co byłoby inwestycją w przyszłość. - To jest pytanie do jednoosobowego, zielonogórskiego sztabu. Można tylko się domyślać, że żaden z tych zawodników nie ma odpowiedniego poziomu. W Ekstralidze liczą się punkty. To jest projekt, który wymaga najwyższego poziomu sportowego. Żaden z tych zawodników nie stał się wyraźnym punktem jak chociażby Jan Kvech, Wiktor Lampart, nie mówiąc już o Bartku Kowalskim, czy Mateuszu Cierniaku - mówi Jacek Frątczak. Żonglerka nie przynosi niczego pozytywnego - Można też zrozumieć Piotra Protasiewicza, że była rotacja, bo żaden z zawodników nie był skuteczny. Natomiast postawienie na jednego zawodnika na 4-5 spotkań jest całkiem racjonalne, aniżeli ciągła żonglerka, która niczego pozytywnego nie przynosi. Plan był inny, co udowodnił mecz z Apatorem, że to juniorzy, a szczególnie juniorzy powinni być substytutem deficytów na pozycji U24 - tłumaczy były menedżer. - Oskar Hurysz ma bardzo trudne wejście w sezon, a wydawało się, że pójdzie do góry. Damian pokazał w meczu z Apatorem, na co go stać. Przy słabym zawodniku U24, juniorzy mieli być gwarantem zastępowania tego zawodnika. Damian powinien co do zasady mieć z automatu 5 biegów, tak jak w Gorzowie ma Oskar Paluch - kończy Frątczak. To pokazuje, że brak Kvecha może zaważyć o tym, że klub nie awansuje do fazy play-off, w która celował przed sezonem.