Powrót Stelmetu do nazwy klubu wskazuje wyraźnie, że milioner i większościowy udziałowiec klubu, Stanisław Bieńkowski podszedł do sprawy ambicjonalnie i postawił przed klubem jeden konkretny cel - błyskawiczny powrót do elity. Falubaz zdemolował rynek transferowy Ta determinacja przełożyła się na zbudowanie składu, jakiego w eWinner 1.LŻ jeszcze nie było. Zielonogórzanie totalnie wywrócili do góry nogami pierwszoligowy rynek transferowy, windując stawki, jakich w tej klasie rozgrywkowej nigdy wcześniej nie widziano. W środowisku mówi się, że ewentualny awans będzie kosztował ich o ponad milion złotych więcej niż w 2020 roku Apator Toruń i prawie 2 miliony więcej niż w zeszłym roku Arged Malesę Ostrów Wlkp. Najwięcej będzie kosztował ich Max Fricke. Uczestnik cyklu Grand Prix zgodził się spędzić sezon na drugim szczeblu rozgrywkowym, ale nie bezinteresownie. Dostał ostatecznie kontrakt na poziomie tego, który miał w elicie (500 tysięcy złotych za podpis i 5 tysięcy za punkt). Niewiele mniej za podpisanie umowy dostać miał Krzysztof Buczkowski (350 tysięcy) oraz duet Rohan Tungate - Piotr Protasiewicz (po 250 tysięcy). Jeśli do tego doliczyć 150 tysięcy za podpis dla juniora Dawida Rempały i tylko odrobinę niższe kwoty dla trzech zawodników U24 (Jan Kvech, Mateusz Tonder, Damian Pawliczak), to jeszcze przed pierwszym meczem zielonogórzanie na wypłaty dla zawodników będą musieli wyłożyć ponad 1,9 mln złotych. Każdy mecz Falubazu to będzie spory wydatek Do tego czeka ich niespotykana wcześniej w I lidze liczba spotkań. Jeśli chcą wygrać eWinner 1.LŻ i awansować, to będą zmuszeni rozegrać aż 20 meczów! Zakładając, że pójdzie im zgodnie z oczekiwaniami i w każdym z nich zdobędą średnio (licząc z bonusami) po 55 punktów, to łatwo policzyć jak mocne uszczuplenie budżetu ich czeka. Przyjmując średnią za punkt na poziomie 3 tysięcy złotych jedno spotkanie będzie ich kosztowało ok. 165 tysięcy złotych, a cały sezon ok. 3,3 mln złotych! Sumując kwoty za podpis i punkty, wychodzi 5,2 mln złotych, ale tylko licząc podstawowe stawki za punkty. Wszyscy seniorzy, poza Fricke’m, mogą ponoć liczyć jeszcze na dodatkowe bonusy (m.in. za zdobycie ponad 150 pkt w sezonie, za średnią ponad 2,0 czy za awans). Zakładając, że przyjdzie je zielonogórzanom wypłacić, może okazać się, że awans będzie kosztował Stelmet Falubaz ok. 5,7 mln złotych! Pieniądze wydane na awans w PGE Ekstralidze się zwrócą Zielonogórzanie idą va banque, bo wiedzą, że dzięki nowemu kontraktowi z Canal+ na sprzedaż praw telewizyjnych w sezonach 2022-2025, powrót do PGE Ekstraligi po prostu się opłaca. Jeśli awansują, to już w przyszłym roku, dostaną do budżetu od ligowej centrali zastrzyk finansowy w wysokości 6,4 mln złotych. Na dodatek będą też mogli zmontować skład, który pozwoli im na realną walkę o utrzymanie. Po pierwsze jest spora szansa, że do klubu powróci indywidualny wicemistrz świata z 2017 roku - Patryk Dudek. Po drugie kontrakty z klubami kończą się kilku wybitnym żużlowcom (m.in. Leonowi Madsenowi); po trzecie wreszcie, w związku z zakończeniem wieku juniorskiego przez takich zawodników jak Jakub Miśkowiak czy Wiktor Lampart, na rynku naturalnie pojawi się paru ciekawych żużlowców (np. Jarosław Hampel czy Kacper Woryna lub Bartosz Smektała), dla których może zabraknąć miejsca w dotychczasowych drużynach. Problem w tym, że finansowe va banque wcale nie oznacza, że Falubaz będzie wielkim faworytem pierwszoligowych rozgrywek. Podobne ambicje mają m.in. w Bydgoszczy, Krośnie czy Gdańsku. Jeśli zaś zielonogórzanom, mimo potężnych nakładów finansowych, się nie uda, to istnieje realne zagrożenie, że w przyszłym roku na szturmowanie elity pieniędzy im może zwyczajnie zabraknąć. Wtedy mogą utknąć w I lidze na lata. Dla klubu z takimi ambicjami jak Falubaz byłaby to katastrofa.