Choć brzmi to mało prawdopodobnie, to Bartosz Zmarzlik w tym roku w Grand Prix jeszcze nie wygrał. Nie przeszkadza mu to w pewnym prowadzeniu w klasyfikacji przejściowej. Polak nad drugim Jackiem Holderem ma już dwanaście punktów przewagi. - Wszystko dzięki temu, że jest najbardziej regularny. Do tej pory meldował się we wszystkich finałach. Do złotego medalu wcale nie potrzebuje wygranych - przekonują żużlowi eksperci, którzy nie mają wątpliwości, że to w ręce naszego rodaka powędruje w tym sezonie kolejny złoty krążek mistrzostw świata. Euro zejdzie na drugi plan. Wszystkie oczy zwrócone na niego Żużlowi kibice w sobotni wieczór nie będą mieć dylematu, którą imprezę sportową wybrać. Grand Prix to święto, a już w szczególności, gdy reprezentant naszego kraju walczy o złoto medal. Wszyscy zadają sobie pytanie, czy tym razem uda się Zmarzlikowi wygrać. Gdyby tak się stało, to byłby to swego rodzaju stempel i definitywne odebranie nadziei rywalom, którzy jeszcze po cichu wierzą, że coś się odmieni i będą w stanie nawiązać walkę z Bartoszem. Tyle tylko, że takich kandydatów zbyt wielu nie ma. W zasadzie tylko Jack Holder mógłby realnie marzyć o takim dokonaniu. Pozostali targani są większymi bądź mniejszymi problemami. Fredrik Lindgren początek sezonu miał słaby i już ma dużą stratę do lidera. Jason Doyle w tym roku na tor z powodu kontuzji już nie wyjdzie, a odgrażający się co roku Leon Madsen bardziej niż na żużlu skupiony jest na problemach rodzinnych. W tej sytuacji Polak ma autostradę do kolejnego złota. Zmarzlik też ma swoje problemy Swoją drogą to nie jest tak, że u Bartosza wszystko funkcjonuje na najwyższym poziomie. Ostatnie mecze ligowe pokazały, że i jemu zdarzają się wpadki. Zerówki przy jego nazwisku w PGE Ekstralidze to rzadkość, ale jednak oglądaliśmy takie obrazki w ostatnich tygodniach. Zmarzlik miał problemy z dostrojeniem swoich silników. Niektórzy twierdzą, że to efekt wyższych temperatur, bo w tym okresie jednostki napędowe dostarczane przez tunera Ryszarda Kowalskiego miewały problemy. Nie ma jednak co ukrywać, że choć Zmarzlik pewnie prowadzi w klasyfikacji, to jego ambicją jest wygrywanie. Polak liczy więc, że problemy sprzętowe za nim, a szwedzka ziemia okaże się szczęśliwa. Początek Grand Prix w Malilli o godzinie 19:00.