Sobotni wieczór żużlowcy reprezentujący Rosję zapamiętają na bardzo długo. W godzinach wieczornych kariera niemal wszystkich z nich znalazła się na ostrym zakręcie za sprawą długo wyczekiwanego przez fanów wyrzucenia ich zarówno z polskich rozgrywek, jak i międzynarodowych turniejów na czele z Grand Prix. Decyzja władz czarnego sportu ma oczywiście związek z wojną w Ukrainie i bestialskim atakiem wojsk Władimira Putina na naszych wschodnich sąsiadów. Odważny krok PZM najbardziej uderzy rzecz jasna w wielkie gwiazdy, które jeszcze w listopadzie podpisywały milionowe kontrakty. Nic więc dziwnego, że na swój sposób, udzielając mocnych wywiadów, do końca bronili się na przykład Artiom Łaguta czy Wadim Tarasienko. Ich starania na nic jednak się zdały, gdyż działacze pozostali nieugięci i postanowili pójść drogą kilku innych dyscyplin. Kibice świętują i proponują im powrót do Rosji Z takiej, a nie innej decyzji cieszą się przede wszystkim kibice, którzy codziennie spoglądają na dramatyczne sceny rozgrywające się w Ukrainie, gdzie każdego dnia giną niewinni obywatele. Większość z nich zgodnie twierdzi, iż nie ma w tej chwili miejsca dla Rosjan w zawodowym sporcie. - Bardzo przykro mi... nie jest - napisał na Facebooku PGE Ekstraligi pan Grzegorz. - Ligę niech im Putin stworzy - dodał pan Marcin. - I Prawidłowo. Trzeba Rosjan odcinać od zarobku, żeby zobaczyli na własne oczy że to tylko i wyłącznie przez Putina do tego dochodzi - podsumował dyskusję pan Patryk. Co niektórzy fani poza chwalebnymi komentarzami w kierunku PZM i FIM, obawiają się teraz o wysyp polskich licencji. Ich wątpliwości na łamach Interii rozwiał jednak Michał Sikora. - Jako prezes PZM mogę z całą stanowczością stwierdzić, że nie widzę możliwości wydania polskiej licencji dla Sajfutdinowa i Łaguty - oznajmił działacz. Jedynym żużlowcem urodzonym w Rosji, którego nie dotkną sankcje jest Gleb Czugunow. Wschodząca gwiazda Betard Sparty od prawie dwóch lat startowała bowiem z polską flagą nie tylko w lidze, ale także i w Grand Prix. Ponadto to właśnie on jako jedyny zabrał głos na temat wojny już podczas pierwszego dnia inwazji i stanowczo potępił działania Władimira Putina. Reszta, przypadkowo bądź nie, zrobiła to dopiero gdy ważyły się ich dalsze losy w naszym kraju.