Przypomnijmy, że jeszcze w trakcie sezonu 2023 docierały bardzo niepokojące sygnały mówiące o tym, że bardzo znany i lubiany przez zawodników i kibiców tor w Nagyhalasz ma zostać zamknięty. Powodem miały być kłótnie między właścicielem a węgierską federacją. Węgrom groziło pozostanie tylko z jednym obiektem, w Debreczynie. I wszystko wskazywało na to, że ten scenariusz rzeczywiście się ziści. Nie było już większych szans na żadną zmianę. We wrześniu w Nagyhalasz zorganizowano ostatnie zawody, a po nich ostatni, oficjalny i pożegnalny trening. Przyszło na niego bardzo dużo kibiców. Niedługo po tym zaczęły się pojawiać plotki, że zamknięcie to tylko próba przypodobania się mieszkańcom w wykonaniu właściciela, który chciał kandydować na burmistrza. Coraz częściej mówiono, że żadnego zamknięcia nie będzie. Ale brakowało potwierdzenia. A jednak. Nagyhalasz zostaje?! Wielce prawdopodobne, że możemy już to powiedzieć oficjalnie. Cofnięto decyzję o zamknięciu toru w Nagyhalasz. Te doniesienia próbowaliśmy zweryfikować u działaczy klubu, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Natomiast potwierdził nam je jeden z węgierskich zawodników, który jednak bardzo prosi o zachowanie anonimowości. Tym samym najprawdopodobniej Węgrzy nadal będą mieć dwa aktywne tory żużlowe. Nagyhalasz to jeden z najlepszych na świecie obiektów do ścigania. Można tam wyprzedzać dosłownie wszędzie. Jest sporo ścieżek, a zawodnicy uwielbiają tam jeździć. Tym bardziej smutna i niezrozumiała wydawała się decyzja o zamknięciu toru. Na całe szczęście, prawdopodobnie temat jest już historią. Możliwe, że już za kilka miesięcy w Nagyhalasz znów pojawia się żużlowcy ze światowej czołówki. Do tej pory wielokrotnie organizowano tam poważne zawody.