Zooleszcz GKM Grudziądz długo trzymał pod swoimi skrzydłami Mateusza Szczepaniaka, który dostał szansę wyjazdu na tor tylko w jednym meczu. W końcu sternicy grudziądzkiego klubu najpierw wypuścili spod swoich skrzydeł Norberta Krakowiaka, a wczoraj, 14 czerwca także Mateusza Szczepaniaka. W Bydgoszczy już od rana huczało od plotek. Mówiło się, że Szczepaniak ma dołączyć do zespołu. Bardzo mocno wierzyli w to sternicy zespoły znad Brdy. Prawda jest jednak taka, że szefostwo klubu dopiero w godzinach wieczornych spotkało się z samym zainteresowanym, a strony po rozmowach... nie podały sobie ręki w porozumieniu. W nocy przyklepali transfer Zarówno bydgoszczanie, jak i Mateusz Szczepaniak wspólnie stwierdzili, że potrzebują więcej czasu na dogadanie pewnych kwestii. Oczywiście mowa o tych finansowych, bo powszechnie wiadomo, że pomiędzy PGE Ekstraligą, a 1. Ligą Żużlową jest gigantyczna przepaść finansowa. Szczepaniak mógłby siedzieć w Grudziądzu i mieć gwarantowane pieniądze. Z kolei w Polonii będzie musiał zrobić kilka punków. Niemniej dla zawodnika zawsze lepsza jest jazda niż pełnienie roli rezerwowego. Tym bardziej, jeśli dany zawodnik chce kontynuować karierę. Wiadomo, że jeśli Szczepaniak w Polonii udowodni swoją wartość, za rok ustawi się po niego kolejka chętnych. Dopiero w godzinach wczesnonocnych strony zdzwoniły się i doszły do porozumienia. Teraz pozostaje do ogarnięcia tylko dokumentacja wypożyczenia. Genialny ruch dla obu stron Już wcześniej wspominaliśmy dlaczego to będzie genialny ruch dla Mateusza Szczepaniaka, który przecież jest od początku sezonu gotowy do startów, z bardzo dobrze wyposażonym zapleczem sprzętowym. Z kolei dla bydgoszczan ten zawodnik jest ostatnią deską ratunku jeśli chcą w ogóle walczyć o PGE Ekstraligę. Szczepaniak pojedzie w barwach Polonii już w najbliższą niedzielę ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Pozyskaniem Szczepaniaka zainteresowani byli także działacze Orła Łódź oraz PSŻ-u Poznań.