Wszystko związane jest z przedłużającym się remontem trybuny na prostej startowej. Jej budowa trwa już prawie rok, gdyż pierwsze prace rozbiórkowe rozpoczęły się w listopadzie ubiegłego roku. Pierwotnym terminem oddania nowej trybuny do użytku był koniec lipca. Jednak wówczas przedstawiciel firmy Sport Halls poinformował, że na placu budowy jeszcze nie wszystko zostało zakończone. Jednocześnie obiecał, że zostanie ona oddana do użytku na pierwszy mecz fazy play off czyli na początek września. Kiedy wydawało się, że ten termin jest już nieprzekraczalny stało się zupełnie inaczej. W środę na specjalnie zorganizowanym spotkaniu z mediami prezes ZKŻ Marek Jankowski poinformował, że trybuna wciąż jest niedokończona i nie będzie prowadzona na nią sprzedaż wejściówek. Okazało się, że wykonawca kolejny raz nie podołał zadaniu i nie skończył budowy na czas. Co prawda wizualnie trybuna wygląda na gotową do użytku, jednak wciąż brakuje na niej odpowiednich barierek zabezpieczających, dróg ewakuacyjnych, a nawet schodów. Dla zielonogórskiego klubu żużlowego oznacza to ogromne straty finansowe, gdyż na nowej trybunie zasiąść mogłoby ok. 3000 widzów. Jankowski skierował list do prezydenta miasta Janusza Kubickiego, w którym domaga się spełnienia wcześniejszej obietnicy i pokrycia strat finansowych wynikających z przedłużającego się remontu. Jak wyliczono, dla Stelmetu Falubazu brak 3000 kibiców to strata rzędu 140 tys. zł. Docelowo pieniądze na pokrycie strat klubu miałyby pochodzić z kar nałożonych przez miasto na wykonawcę czyli firmę Sport Halls. Koszt budowy nowej trybuny wyniósł ok. 12 mln zł.