"... Zawsze mówię, że trzeba podejść do rywala z pełną koncentracją, mobilizacją i pokorą, bo każdy nowy dzień pokazuje w żużlu, że różne sytuacje są możliwe. To, że przegraliśmy niby małą różnicą punktów we Wrocławiu, nic nie oznacza, bo na pewno, jak i ten mecz w niedzielę poprzednią był trudny, tak będzie na pewno i w tą niedzielę trudny, więc wszystko się okaże po 15. biegu" - powiedział podczas opublikowanej w internecie konferencji prasowej kapitan Moich Bermudów Stali Gorzów Bartosz Zmarzlik. Stal Gorzów miała fatalny początek sezonu, jednak w porę przebudziła się i ostatecznie fazę zasadniczą zakończyła na drugim miejscu. Sparta, mimo że jechała równiej, zajęła trzecie miejsce i do końca musiała walczyć o fazę play-off. Przed tygodniem żużlowcy z Wrocławia otworzyli rywalizację o finał od wygranej 46:44, a o wyniku meczu przesądził ostatni wyścig na Stadionie Olimpijskim. Teraz atut toru będzie po stronie Stali. W fazie zasadniczej pokonała ona u siebie wrocławian 55:35, a w rewanżu we Wrocławiu 46:44. W klubie z Gorzowa nikt jednak "nie dzieli skóry na niedźwiedziu". "Zawsze mówię, że nie ma takich strat, których nie można odrobić. Dzisiaj jest taki dzień, w następnym meczu jest inna dyspozycja dnia, wiele innych czynników - sprzętowych, fizycznych, psychicznych, są różne przypadki losowe. To jest taki sport złożony. Nie tylko dyspozycja człowieka, ale i technika ma tutaj wpływ, warunki pogodowe, wszystko. Bardzo trzeba się koncentrować, nie lekceważyć przeciwnika i nie cieszyć się, że już jesteśmy w finale" - powiedział trener Moich Bermudów Stali Gorzów Stanisław Chomski. Szkoleniowiec gorzowskich juniorów Piotr Paluch też nie lekceważy klasy rywala. "Nie mamy dużej straty, przegrany pierwszy mecz, ale sytuacja jeszcze nie jest opanowana. Dwa punkty straty to jest mało i dużo. Sport jest nieobliczalny i drużyna wrocławska może pojechać tutaj (w Gorzowie - PAP) też dobrze. Nie ma co się cieszyć z tego rezultatu, tylko skoncentrować się, jechać u siebie dobry żużel. Wiadomo, w domu się lepiej jedzie, jesteśmy faworytem, powinniśmy to odrobić, ale zawsze jest jakieś +ale+ - emocje na pewno będą" - ocenił Paluch. Oba zespoły mają swoich solidnych liderów. W Stali to mistrz świata i lider tegorocznego cyklu Grand Prix Bartosz Zmarzlik i Duńczyk Anders Thomsen, który ma sezon życia w ekstralidze. Sparta ma Macieja Janowskiego i Brytyjczyka Taia Woffindena, a do tego skutecznego Gleba Czugunowa w formacji juniorskiej. W tej parze półfinałowej smaczku rywalizacji dodaje też fakt, że oba kluby w tym sezonie wiele zawdzięczają instytucji "gościa", a do tego korzystają z usług braci - w Stali gościnnie występuje Jack Holder, a w Sparcie jego starszy i bardziej utytułowany brat Chris. Australijczycy, etatowo reprezentujący barwy I-ligowego Apatora Toruń, w ekstralidze są solidnymi jeźdźcami. Choć nie ma ich zgłoszonych w awizowanych składach na mecz w Gorzowie, to na pewno ich tam zobaczymy. Awizowane składy: Moje Bermudy Stal Gorzów: 9. Szymon Woźniak 10. Bartosz Zmarzlik 11. Niels Kristian Iversen 12. Anders Thomsen 13. Krzysztof Kasprzak 14. Wiktor Jasiński 15. Rafał Karczmarz Betard Sparta Wrocław: 1. Maciej Janowski 2. Bartosz Curzytek 3. Przemysław Liszka 4. Max Fricke 5. Tai Woffinden 6. Gleb Czugunow 7. Michał Curzytek Zgodnie z obwiązującym reżimem sanitarnym na mecz będzie mogło przyjść do 7,5 tys. kibiców, czyli połowa maksymalnej liczby przewidzianej dla Stadionu im. Edwarda Jancarza. Arbitrem spotkania będzie Piotr Lis z Lublina. Początek zawodów w niedzielę (27 września br.), o godz. 19:15. Oczywiście, jak to w speedwayu bywa, ostatnim graczem rozdającym karty będzie pogoda. Autor: Marcin Rynkiewicz