Leszczynianie pewnie zmierzają po trzeci z rzędu tytuł mistrza kraju. W sezonie wręcz zdominowali rozgrywki - z 14 spotkań wygrali 12, raz zremisowali i minimalnie przegrali tylko ze Stalą Gorzów (44:46) na wyjeździe. Zgarnęli komplet bonusów, a w półfinale dwukrotnie różnicą 14 punktów pokonali Włókniarz Częstochowa. - Jesteśmy trzeci raz z rzędu w finale i to jest sukces drużyny. Wjechaliśmy do niego z wyraźną przewagą i zrobiliśmy to w dobrym stylu. Za styl jednak punktów się nie daje, a za wygranie spotkań już tak. To też pokazuje, że idziemy w dobrym kierunku, jeśli chodzi o naszą pracę i z każdym rokiem się poprawiamy. To jest optymistyczne. Natomiast wygranie rundy zasadniczej niewiele nam dało, przed finałem my i wrocławianie mamy po zero punktów - powiedział menedżer "Byków". Z Betard Spartą, z którą Baron był przez wiele lat związany jako zawodnik i trener, leszczynianie spotykają się regularnie w play off. Dwa lata temu w finale Unia wygrała 49:41 u siebie, a rewanż zakończył się remisem 45:45. W poprzednim sezonie drużyna ze stolicy Dolnego Śląska dwa razy w takim samym stosunku (42:48) przegrała w półfinałach. W ostatniej kolejce rundy zasadniczej obecnego sezonu Unia rozgromiła Betard we Wrocławiu 55:35. - Generalnie dobrze nam się tam jeździ. Trzeba powiedzieć jasno, że trzy tygodnie temu Sparta nie była do końca tym zespołem, który pokazuje moc od jakiegoś czasu. Wrocławianie byli jakby trochę uśpieni, co pozwoliło nam zrobić dobry wynik. W piątek będzie zupełnie inny mecz, to jest finał, gdzie zawodnicy jadą nie na 100, ale na 200 procent. Mentalnie to zwycięstwo nam pomogło, pokazaliśmy, że można. Natomiast zawsze jest wiele różnych czynników, jak pogoda, warunki torowe i pytanie, czy zdołamy dobrze przygotowaną nawierzchnię "przeczytać" - tłumaczył Baron. Jak dodał, spodziewa się zupełnie innego toru niż podczas ostatniego meczu we Wrocławiu. - Na pewno będzie on bardziej przyczepny niż to miało miejsce w tamtym spotkaniu. Tydzień temu Sparta jechała z Falubazem i zawodnicy jeździli o 2-3 sekundy szybciej niż my wtedy. Zresztą wrocławski zespół pokazał, że lepiej się czuje właśnie na takim torze. My się tego spodziewamy, też trenujemy na dość przyczepnej nawierzchni - przyznał. Ze względu na późną porę meczu (piątek, godz. 20), mistrzowie Polski też wieczorami starają się przygotowywać do finałowej batalii. - Chcemy zobaczyć, jak zachowują się motocykle, czy mają nadmiar mocy, czy może mniej. Takie rzeczy musimy wiedzieć. W dzień jest ponad 20 stopni, a wieczorem 12-15. Tutaj jeden stopień różnicy jest bardzo istotny - tłumaczył. Leszczynianie będą mogli liczyć też na wsparcie swoich fanów. Do stolicy Dolnego Śląska wybiera się blisko tysiąc sympatyków Unii. Marcin Pawlicki