Po rezygnacji Marmy, która przez 11 lat wspierała żużel, spółka Speedway Stal Rzeszów ma tylko połowę budżetu na występy w przyszłym roku w elicie. Rzeszowski klub znany jest z najwyższych standardów, ma wysoką markę, jako jeden z nielicznych nie ma długów. Prezes Półtorak stwierdziła, że nigdy nie ma dobrego momentu na odejście, że ma sporo sentymentu do tej dyscypliny, dlatego jej firma nadal jest gotowa ją wspierać, jako jeden ze sponsorów. "Zapraszam firmy, dla których speedway w Rzeszowie jest ważny i chcieliby go wspierać, aby uszanować i kontynuować piękną historię, by na wiosnę przy ulicy Hetmańskiej znów zawarczały motocykle" - powiedziała Półtorak. Jako jeden z powodów podała m.in. brak jasnych przepisów, które powodują uznaniowość decyzji, nie pozwalają na przejrzystość w budowaniu budżetu na przyszły sezon oraz nieporozumienia na linii klub - związek. Przypomniała niefortunną historię licencji nadzorowanych oraz kary nałożone na rzeszowski zespół. "W stosunku do klubu podjęto kilka niesprawiedliwych naszym zdaniem werdyktów. Mamy dosyć podziałów na lepszych i gorszych" - stwierdziła. "Zależy mi na tym, aby speedway w Rzeszowie funkcjonował na określonym poziomie, dlatego postanowiliśmy przekazać akcje spółki Speedway Stal Rzeszów instytucji, która o to zadba" - informowała podczas specjalnej konferencji prasowej. Taka propozycja została złożona Stali Rzeszów, ale jej wiceprezes Marek Poręba powiedział, że klubu nie stać na wykupienie od Marmy Polskie Folie Rzeszów 60 procent udziałów w spółce, podobnie jak nie stać na prowadzenie drużyny w ekstralidze. "Będziemy czynić starania, by ten większościowy pakiet pozostał w jednych rękach. Będziemy działać wspólnie, by drużyna wystartowała w ekstralidze" - zapewnił Poręba. Jeszcze przez rok ważna jest umowa sponsorska z firmą PGE. Z pewnością inne firmy, które wspierały żużel, nadal przy nim pozostaną. Prezes spółki Speedway Stal Andrzej Łabudzki potwierdził, że ma połowę budżetu na ekstraligę. "Musimy mieć minimum 6 milionów. Nie wyobrażam sobie, abym był prezesem klubu, którego drużyna u siebie będzie przegrywać mecze do 21, a na wyjeździe zdobędzie 16-17 punktów. Jeżeli nie będę miał gwarancji, że uda się zgromadzić cały potrzebny budżet, nie podejmę decyzji o zgłoszeniu drużyny do ekstraligi" - podkreślił. Decydujące będą najbliższe dwa tygodnie. "Będziemy rozmawiać z firmami, może wspomoże nas miasto. Żużel w Rzeszowie na pewno nie zginie. Nie wiadomo tylko czy pojedziemy w ekstralidze, pierwszej czy drugiej lidze. Nie wiadomo, tylko jak do tego ustosunkują się władze żużla" - kontynuował szef spółki. Rzeszowski klub prowadził rozmowy z zawodnikami pod kątem ich jazdy w ekstralidze. Obecnie, w związku z decyzją Marty Półtorak, negocjacje zostały zawieszone. "Zarys składu mamy" - zakończył Łabudzki.