W tym sezonie Lindgren postanowił skoncentrować się na rywalizacji w Grand Prix (w Nowej Zelandii zajął czwarte miejsce) i zrezygnował z udziału w barwach swojego kraju w Drużynowym Pucharze Świata. Te argumenty nie trafiły do przekonania szwedzkiej federacji, która nałożyła na niego zakaz startu w ligach zagranicznych do 11 maja. Ta sankcja została jednak we wtorek anulowana. Lindgren nie wystąpił w dwóch pierwszych meczach gdańskiego zespołu. Ze względu na absencję w ostatnich przedsezonowych sparingach trener Chomski postanowił nie uwzględniać go w składzie na inauguracyjne spotkanie z Unibaksem Toruń, natomiast w ostatniej konfrontacji z Grupą Azoty Unią w Tarnowie obowiązywał już zakaz nałożony przez szwedzką federację. Jego anulowanie nie oznacza jednak, że Szwed automatycznie pojawi się na torze w konfrontacji z KantorOnline Włókniarzem Częstochowa w Gdańsku. - Szwed złamał wcześniejsze ustalenia i teraz musi odzyskać nasze zaufanie. Poza tym Lindgren nie jest żadną gwiazdą, a w moim zespole nikt na piękne oczy nie będzie jeździł. Na obecność w składzie każdy musi solidnie zapracować. Nie mam także podstaw, aby kogoś odstawić od drużyny tylko po to, aby zrobić dla niego miejsce - zapewnił Chomski. Do rozmów z zawodnikiem ma dojść po Grand Prix Europy, która odbędzie się w sobotę w Bydgoszczy. - Wcześniej nie będziemy mu zawracać głowy, bo chcemy, żeby mógł spokojnie przygotować się do tych zawodów. Po tej imprezie ustalimy warunki, od których uzależniony będzie jego powrót na tor. Muszę widzieć, że Lindgrenowi naprawdę zależy na występach w naszej drużynie - dodał. Po znakomitej inauguracji i zwycięstwie na własnym torze 46:44 z Unibaksem Toruń gdańszczanie ponieśli sromotną porażkę 27:63 w Tarnowie z Grupą Azoty Unia. Z tej przegranej szkoleniowiec beniaminka nie robi jednak tragedii i przestrzega przed wyciąganiem zbyt daleko idących wniosków. - Jesteśmy Kopciuszkiem, który może sprawić niespodzianki, ale ta porażka była planowana. W naszym przypadku nie mówiłbym jednak o pogromie, bo takie określenia zarezerwowałbym dla wyników Betardu Sparty w Toruniu i Fogo Unii w Gorzowie Wielkopolskim. Wrocławianie dysponują znacznie silniejszym składem niż w poprzednim sezonie, natomiast leszczynianie mają medalowe aspiracje. Nie twierdzę, że wszyscy przegrają w Tarnowie, ale poczekajmy na rezultaty innych drużyn na tym torze. I dopiero wtedy będzie można realnie ocenić nasz ostatni start - podsumował Stanisław Chomski.