- Cały czas szukamy, ale trzeba przyznać, że ciężko jest nakłonić kogoś do wyłożenia dużych środków finansowych. Spore poczucie dyskomfortu stanowi w rozmowach ze sponsorami brak umów z telewizją chętną do transmitowania spotkań - powiedział prezes GKSŻ. - W ostatnich dniach fiaskiem skończyły się próby rozmów z wydawnictwem Axel Springer i Polskim Górnictwem Naftowym, a wspomnieć należy iż obie firmy początkowo wykazywały zainteresowanie przedstawioną im ofertą. W rozmowach ze sponsorami uczestniczy trójka przedstawicieli naszej dyscypliny, Andrzej Rusko Robert Smoleń oraz Andrzej Grajewski. Wierzę, że ich starania przyniosą w końcu efekt, choć czasu już jest mało - twierdzi Marek Karwan. Jak więc widać z obietnic pozostało niewiele. Telewizja nie przychodzi sama do żużla, a prezesi zaczynają tradycyjnie działać na swoją rękę. Spotkania Atlasu i Włókniarza transmitować ma Polsat, regionalny program zagościć ma z kolei w Bydgoszczy i Toruniu. Poważni sponsorzy nie dają się przekonać do zainwestowania w żużel pokaźnych kwot. Wypada tylko wierzyć, że brak strategicznych darczyńców zrównoważą mniejsi, lokalni sponsorzy zespołów. Inaczej zamiast planowanego spokojnego żeglowania pod banderą hojnych sponsorów kluby szybko mogą zacząć tonąć w długach, ale jak może być inaczej skoro wciąż znajdują się prezesi skłonni płacić po 2000 złotych za ligowy punkt. Szkoda, że najczęściej jednak tylko na papierze...