Świadczy o tym nie tylko zdobycie tytułu Drużynowego Mistrza Polski 2006 roku, ale przede wszystkim styl, w którym ekipa prowadzona przez Marka Cieślaka zdołała tego dokonać. Wrocławianie odnieśli 16 zwycięstw w 20 rozegranych spotkaniach. W rundzie finałowej w 6 meczach polegli tylko raz. Taką skutecznością rzucili na kolana rywali w walce o złoto DMP. Wrocławianie w rundzie zasadniczej wygrali aż 11 z 14 meczów. Zgubili punkty tylko w Bydgoszczy, przegrywając z "Gryfami" 48:42, w Tarnowie, ulegając "Jaskółkom" w stosunku 50:40 i w Toruniu, gdzie po dramatycznym pojedynku "Anioły" zdołały wywalczyć dwa punkty, pokonując gości 46:44. Wszystkie pozostałe potyczki drużyna z Jasonem Crumpem, Hansem Andersenem i Jarosławem Hampelem na czele rozstrzygała na swoją korzyść. W rundzie finałowej było jeszcze lepiej. W drodze po złoto DMP na drodze Atlasa mogli stanąć jedynie częstochowianie. Mecz w jaskini "Lwów" zapowiadał się więc niezwykle emocjonująco. Tymczasem wrocławianie tym pojedynkiem postawili kropkę nad "i" - zwyciężając 47:43 udowodnili, że 2006 rok w polskiej Ekstralidze to rok Atlasa. Niesamowici liderzy Do sukcesu Atlas Wrocław wiodła trójka zawodników: Jason Crump, Hans Andersen i Jarosław Hampel. O ich skuteczności świadczy to, że wszyscy trzej znaleźli się w 10 najskuteczniejszych jeźdźców Ekstraligi. Sam "Kangur" znalazł się na jej czele, uzyskując średnią 2,6 pkt. na bieg i ponad 13 oczek w meczu. Niewiele ustąpili mu pozostali partnerzy, legitymując się średnią: Andersen - 2,4 pkt. w wyścigu i ponad 12 w meczu, a Hampel - 2,2pkt. i ponad 10 oczek. Crump pozyskany zimą przez kierownictwo drużyny idealnie wcielił się w rolę lidera. Jego tegoroczna dyspozycja była gwarancją wysokiego dorobku we wszystkich meczach. Australijczyk prezentował kapitalna formę, godną Mistrza Świata. Ukoronowaniem fantastycznego w jego wykonaniu sezonu było zwycięstwo w prestiżowej Złotej Prilbie rozgrywanej w czeskich Pardubicach. Wrocławianom, jako jedynej ekipie udało się wystawianie w każdym meczu właściwie trzech żużlowców z GP i to stanowiło klucz do sukcesu. Crump i Hampel byli pełnoprawnymi uczestnikami cyklu, a Andersen zaczął startować z pozycji rezerwowego - wszystko było zatem zgodne z regulaminem polskiej ligi. Nie da się jednak ukryć, że Duńczyk był w tym roku żużlowcem na miarę czołowych pozycji w GP. Nie występował we wszystkich turniejach, a mimo to włączył się do walki o medale i niewiele zabrakło mu do zajęcia miejsca na podium. Taka trójka zawodników w składzie zapewniała sukces, który odnieśli wrocławianie. Zaskakujący Duńczycy Trzeba jednak obiektywnie przyznać, że Crumpowi, Andersenowi i Hampelowi nie udałoby się odnieść 16 zwycięstw w 20 potyczkach, gdyby nie dobra postawa drugiej linii Atlasa. Liderów - zawodników ścisłej światowej czołówki - regularnie wspierali Duńczycy: Kenneth Bjerre i Nicolai Klindt. Stali się oni odkryciem sezonu w Atlasie. "Trafiliśmy z juniorem i Nicolai Klindt zrobił duże postępy. Poza tym Kenneth Bjerre - to zawodnik, którego wzięliśmy mimo że rok wcześniej był bardzo poważnie kontuzjowany - wiele meczów, zwłaszcza od połowy sezonu, pojechał nam bardzo dobrze" - podsumowuje dokonania Duńczyków szkoleniowiec Atlasa Wrocław Marek Cieslak. Klindt i Bjerre wywiązywali się z zadań, jakie mieli spełniać w ekipie wrocławian i dzięki temu znajdowali się w składzie w zdecydowanej większości ekstraligowych potyczek - Nicolai Klindt wystąpił w 18 spotkaniach, uzyskując średnią ponad 1pkt. na wyścig, Kenneth Bjerre zakładał plastron Atlasa 16 razy, zdobywając w swoich wyścigach średnio 1,5 pkt. To, jak na do tej pory raczej mało znanych żużlowców, dobry wynik. Gapiński, Jamroży i Świderski Cenne punkty w zwycięskich potyczkach Drużynowych Mistrzów Polski 2006r. dołożyli Polacy uzupełniający drugą linię Atlasa. Tomasz Gapiński regularnie pojawiał się w barwach drużyny i skutecznie prezentował się przede wszystkim na własnym torze. Spośród meczów wyjazdowych na wyróżnienie zapracował w Lesznie, gdzie zwyciężył w trzech startach, pozostawiając za plecami m.in. niezwykle trudnego na tamtejszym torze rywala - Leigh Adamsa. Świetną dyspozycją Gapiński u boku liderów poprowadził zespół do zwycięstwa. Ronnie Jamroży miał w tym roku dużo okazji do startów i tak, jak w przypadku Nicolai Klindta, tak i w przypadku Polaka trener Marek Cieślak zauważa, że przełożyło się to na duże postępy. Tegoroczne doświadczenia powinny wpłynąć na coraz lepszą postawę młodzieżowca w kolejnych latach. Piotr Świderski stał się chyba we Wrocławiu najbardziej poszkodowanym w tym sezonie zawodnikiem z racji niezbyt dużej liczby startów. Trener Marek Cieslak nie zawsze stawiał na niego, choć Świderski nie prezentował się najgorzej. Atmosfera sukcesu Atlas Wrocław dysponował w 2006 roku doskonałą ekipą. Trójka zawodników ze światowej czołówki prowadziła zespół od zwycięstwa do zwycięstwa. W drużynie panowała dobra atmosfera: "Udało nam się trafić z zawodnikami, w drużynie była dobra atmosfera i poszło tak, jak poszło. Myślę, że ogólny optymizm w zespole był kluczem do sukcesu" - twierdzi Marek Cieślak - "Mieliśmy bardzo dobrego lidera, Andersen i Hampel też jechali dużo lepiej niż rok wcześniej. Udało nam się skompletować mocną drużynę. Tytuł Drużynowego Mistrza Polski świadczy o tym, że było naprawdę dobrze" - dodaje trener Atlasu. Świętowanie triumfu nieco popsuła porażka w ostatnim meczu przed własna publicznością z Włókniarzem Częstochowa. "Wiedziałem, że tego meczu raczej nie wygramy. W tym momencie po prostu niemal nikt nie myślał już o żużlu. Atmosfera była całkowicie świąteczna, zapanowało ogólne rozprężenie i dlatego ulegliśmy" - wyjaśnia Marek Cieślak. Przyznać jednakże należy, że ten niekorzystny wynik w żaden sposób nie może popsuć wrażenia, jakie zrobiła w tym roku ekipa Drużynowych Mistrzów Polski. Wrocławianie postawili poprzeczkę bardzo wysoko. W kolejnych sezonach zarówno im, jak i innej drużynie trudno będzie popisać się taką skutecznością. Konrad Chudziński