Pierwszy o sprawie napisał portal pobandzie.com.pl. Powołując się na działacza GKSŻ opisał sytuację, w której komentujący mecz Mirosław Jabłoński wszedł do pokoju sędziego po 11. biegu i chciał wymusić na nim zmianę decyzji. Ekspert Jabłoński wtargnął do pokoju sędziego W związku nadal czekają na raport sędziego Rafała Kobaka, więc jeszcze nie wiedzą, jakie będą dalsze kroki. Jeśli jednak potwierdzą się wstępne ustalenia, to szef Głównej Komisji Sportu Żużlowego chce pisać do telewizji, by zawiesiła komentatora. Uważa bowiem, że jego zachowanie było nieeleganckie, niepoważne i nieetyczne. - Jabłoński to na dokładkę były zawodnik Orła - słyszymy od jednego z działaczy, który prosi o anonimowość. Z naszych ustaleń wynika, że Jabłoński nie chciał niczego wymuszać. Faktycznie wszedł do sędziego w trakcie meczu, ale tylko po to, żeby powiedzieć mu, żeby sobie obejrzał raz jeszcze powtórkę 11. biegu, w którym wykluczył Kennetha Bjerre, choć zdaniem większości ekspertów mógł zarządzić powtórkę w czterech, ewentualnie wykluczyć Adriana Miedzińskiego. Osoby postronne często zakłócają sędziom spokój Od jednego ze starszych sędziów słyszymy, że takie wejście do ich pokoju w trakcie meczów się zdarzają. Często gęsto jest tak, że dzielą miejsce z telewizyjnymi ekspertami i wymieniają się uwagami w trakcie meczu. Ów arbiter mówi nam, że młodzi sędziowie bywają przewrażliwieni. Od niego Jabłoński usłyszałby "spieprz... Mirek", a Skobak po prostu zgłosił naruszenie jego strefy komfortu do centrali. Skarga na Jabłońskiego może jednak być złożona, bo nie ma on dobrych notowań w GKSŻ. Nie raz krytykował szefa sędziów Leszka Demskiego i w ogóle przepisy, które powodują podejmowanie takich, nie innych decyzji. Inna sprawa, że takie wychodzenie z roli komentatora i wchodzenie do pokoju sędziego jest faktycznie czymś bardzo, ale to bardzo dziwnym.