Mateusz Wróblewski, INTERIA: Oficjalnie odchodzi pan z Platinum Motoru Lublin. Po meczu finałowym kibice zgotowali panu małe pożegnanie pod sektorem. Łezka się w oku zakręciła? Jarosław Hampel, Motor Lublin: - Oficjalnie trzeba ogłosić, że muszę się pożegnać z zespołem i kibicami. Taka jest oficjalna decyzja. To jest fantastyczny uczucie, mieć tak wspaniałych kibiców i jeździć w tak świetnym klubie. Ostatnie cztery lata były bardzo udane sportowo. Będę długo pamiętał ten czas i wyjątkowe chwile w Motorze. Kiedy tak naprawdę dowiedział się pan, że trzeba będzie zmienić barwy klubowe? To był świetny sezon w pana wykonaniu, a w pamięci pozostanie przede wszystkim końcówka roku. Jaki jest sekret długowieczności? - Nie ma żadnego sekretu. Wszystko się dobrze ułożyło, a jazda cały czas sprawia mi olbrzymią przyjemność. Ale nie tylko sama jazda, bo także emocje związane z meczem, przygotowania do sezonu, atmosfera na trybunach, a zwłaszcza ta w Lublinie, bo mecze tam, to coś wyjątkowego. Potrafi mnie to napędzić. Wyląduje w Falubazie Zielona Góra Czy Enea Falubaz Zielona Góra będzie w przyszłym sezonie na tyle silną drużyną, by utrzymać się w PGE Ekstralidze po ewentualnym awansie? - Poczekajmy. Zobaczymy co będzie, co się wydarzy. Nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość. Lubi pan tor w Zielonej Górze? - Lubię. Zawsze dobrze tam jeździłem. Notowałem w Zielonej Górze dobre wyniki. W finale 1. Ligi Żużlowej będzie pan trzymał kciuki za Falubaz? - Będę trzymał kciuki za Falubaz. W pogoni za legendami DMP Czy pan jako kapitan musiał dodatkowo motywować drużynę przed rewanżem o złoty medal? - Nie. Mieliśmy taki zespół, że nie potrzeba było dodatkowej mobilizacji. Wszyscy wiedzieli o co jedziemy. Po pierwszym meczu i 12-punktowej zaliczce przyjechaliście do Wrocławia pewni swego? - Nie, było trochę stresu. Mogę to powiedzieć bez kokieterii. Wiedzieliśmy, że od samego początku meczu musimy zadać Sparcie cios, by nie dać nadziei na to, że w dwumeczu może się cokolwiek zmienić. To się udało i dalej poszło gładko, ale stresu nie brakowało. W tym sezonie w finale pokonaliście Spartę Wrocław, choć z wrocławskim zespołem w 2006 roku też zdobył pan złoto DMP. Który krążek smakował lepiej? Ma pan na swoim koncie 9 złotych medali drużynowych mistrzostw Polski. Jeszcze tylko dwa i zrówna się pan pod tym względem z przodującym w tej klasyfikacji Stanisławem Tkoczem. Jakie to uczucie, gonić tak wielkie legendy? - To fajne uczucie. Za mną wiele lat startów i faktycznie tych medali udało się wygrać dość pokaźną liczbę. Zamierzam powalczyć o następne i przyszłość pokaże, co przyniesie los. Faktycznie tych medali trochę na moim koncie jest. Objęcie prowadzenie w klasyfikacji wszech czasów DMP to jest pana cel? - Nie. O tym się nie myśli. To bardziej ciekawostki statystyczne, ale proszę mi wierzyć, że każde złoto bardzo cieszy. Należy wziąć pod uwagę trud całego sezonu i długość sezonu. Choćby w tym roku miałem nieco słabszą formę w fazie zasadniczej w niektórych meczach. Przytrafiały się też kontuzje kolegów z zespołu i w rozmowie z prezesem Jakubem Kępą doszliśmy do wniosku, że na 20 spotkań tylko w 10 jechaliśmy w pełnym składzie. To wszystko, to praca od marca do niemalże października. Wygranie tego złota cieszy ogromnie. Przywdziewając w przyszłym sezonie inny kevlar niż ten Motoru o złoto będzie trudno. Lubelski klub wydaje się być zespołem, który może być potęgą na lata. - Tak to wygląda, to na pewno. W przyszłym sezonie to będzie ponownie silny zespół. Sport jest jednak tak nieprzewidywalny, że różne rzeczy mogą się zadziać, m.in. spadki formy. Czasem jest tak, że teoretyczni liderzy jadą słabiej, a ci, na których nie stawiamy, stają się liderami. Sparta też przecież przez cały sezon była bardzo mocna, a w końcówce się porozbijali i ich siła się rozmyła. Cały czas powtarzam, że to tylko sport i niech sport będzie sportem. Czy po fantastycznej końcówce sezonu w pana wykonaniu liczył pan na dziką kartę podczas Grand Prix Polski w Toruniu? - Nie, nie myślałem o tym i szczerze mówiąc chciałem zakończyć sezon dobrym, rewanżowym meczem o złoto. Na ten sezon to koniec. Podsumowując ten sezon, jaką ocenę wystawiłby pan sobie w skali szkolnej? - Solidna czwórka.