Nie pamięta Holder jak cielęciem był Chris Holder nawołuje, żeby odebrać licencję Oskarowi Paluchowi. Australijski mistrz świata odpiął wrotki w mediach społecznościowych po tym jak junior ebut.pl Stali Gorzów "skasował" w niedzielnym meczu przeciwko Fogo Unii Leszno najpierw siebie, a później Janusza Kołodzieja. Nie pamięta wół jak cielęciem był. Chris wyszedł na hipokrytę. Grubo ponad dziesięć lat temu, a może i więcej starszy Holder - zanim spotulniał też nie był krystalicznie czysty. Miewał duże problemy z odmierzeniem odległości między zawodnikiem, a bandą. Kości trzeszczały i Chrisowi przypięto mało chlubną łatkę jeźdźca bez głowy. Komentarz Chrisa był niepotrzebny. Dolał tylko oliwy do ognia, rozjuszył już i tak mocno "wpienionych" kibiców. Ci połknęli haczyk, popłynęli z nurtem i internet zalał się hejtem. Młodego chłopaka wręcz zlinczowano. Po nierozważnym ataku Pludry na Holdera nasze środowisko jest bardzo wyczulone, a Paluch oberwał rykoszetem. Juniorom patrzy się teraz dokładniej na ręce, każda ich zawadiacka akcja poddawana jest szerokiej analizie, rozkłada się ją w szczegółach. Oskar się zagrzał, po błędzie w wyścigu juniorskim, chciał się zrehabilitować, ale naprawił błąd jeszcze większym błędem. Wściekłość fanów leszczyńskiego klubu skupiła się na nastolatku, ponieważ Unia jest przetrzebiona kontuzjami i za chwilę będzie miała potężny problem z wystawieniem składu. Zostawcie Palucha w spokoju Dla mnie znamienny był obrazek siedzącego niczym zbity pies Palucha w leszczyńskim parku maszyn. Widać było gołym okiem, że chłopak bardzo przeżywa, to co się stało i kopanie leżącego nie miało sensu. Wypadki są wpisane ten sport, a młodość ma swoje prawa, więc gdyby chodziło o pierwszy uraz w Lesznie, a nie czwarty, czy piąty, to nikt by się pewnie nie zająknął i nie walił w Oskara jak w bęben. Moralizatorów i mądrali jest ci u nas dostatek, zwłaszcza tych, którzy nigdy nie siedzieli na motocyklu. Nie rozgrzeszam Palucha juniora w całości. Ale trzeba zachować we wszystkim umiar i odrobinę zdrowego rozsądku. Przecież Oskarowi nigdy coś podobnego się nie przydarzyło. Wyszło nieopierzenie, zabrakło wyrachowania i doświadczenia. Górę nad umiejętnościami wzięła ambicja. Duże uznanie dla trenera Stanisława Chomskiego, że schował go do szafy na resztę zawodów. Paluch jest nieprzeciętnym talentem, ale to, że tak szybko stał się numerem jeden wśród juniorów na pewno mu nie pomogło. Musi zmagać się z inną presją. Głośno tego nikt z jego otoczenia nie powie, lecz jemu to siedzi. Oskar jest przez to prze motywowany i taki lodowaty prysznic mu się przyda.