- To będzie taki sezon prawdy. Dwa ostatnie lata Piotra w Unii Leszno były dla niego nieudane i sam byłem za tym, aby zmienił klub. Nie byłem jednak zwolennikiem transferu do Wrocławia, bo Piotr spadł z deszczu pod rynnę. Teraz zobaczymy, czy słabe wyniki były spowodowane obecnością w tak silnych zespołach, czy to są już jego możliwości - mówi nam Jan Krzystyniak, były zawodnik i trener. Ten transfer miał mu uratować karierę. Tak to się skończyło Pawlicki i wszyscy z jego otoczenia wierzyli, że transfer do Betard Sparty Wrocław będzie lekiem na całe zło. Tak się jednak nie stało. Polak nie mógł się odnaleźć na Stadionie Olimpijskim. Gołym okiem było widać, że po prostu się męczy. Nie pomagał też fakt, że startował w drużynie napakowanej gwiazdami. Każdy z pięciu seniorów (z Pawlickim włącznie) miał na koncie wygraną rundę w cyklu Grand Prix. To był prawdziwy dream team. Wychowanek Unii Leszno narzekał zatem, że nie dostaje odpowiedniej liczby wyścigów nominowanych. Najczęściej kończył mecz właśnie po czterech biegach. Wyjątkiem były spotkania, gdzie wiodło mu się naprawdę dobrze. Tych jednak była znaczna mniejszość. Na koniec zmagań był najsłabszym seniorem wrocławskiej drużyny, a lepszą średnią miał od niego nawet junior wrocławian, Bartłomiej Kowalski. Ponadto ktoś musiał opuścić klub z przyczyn regulaminowych. Liczby wskazywały na Pawlickiego i tak też się stało. Grand Prix przestaje być elitarne? Taką sytuację na rynku wykorzystał Falubaz, który dogadał się z byłym reprezentantem Polski. W Zielonej Górze liczą, że Piotr Protasiewicz postawi na nogi także młodszego z braci Pawlickich. Starszy Przemysław w ubiegłym roku zrobił krok w tył i dołączył do klubu z Winnego Grodu. Tam ponownie rozwinął skrzydła. Został drugim najskuteczniejszym zawodnikiem pierwszej ligi, a Rafał Dobrucki, selekcjoner reprezentacji, przez długi czas główkował nad tym, czy nie umieścić go w kadrze na żużlowy mundial. Od Piotra wymaga się jednak jeszcze więcej. Głównie z tego powodu, że w ostatnich latach był lepszy od brata. W Grand Prix również startował dłużej. Na swoim koncie ma także tytuł mistrza Polski. Jest bardziej spełnionym sportowcem. Były jeździec spod znaku Red Bulla co chwilę dostaje pytania, czy jeszcze wierzy w powrót do elitarnego cyklu mistrzostw świata. Ten jednak z roku na rok staje się coraz mniej elitarny. Tak twierdzi chociażby Krzystyniak, który nie wyklucza, że Pawlickiego obejrzymy jeszcze w Grand Prix. - Dzisiaj w sporcie żużlowym nie można być niczego pewnym. Będę tkwił w swoim przeświadczeniu, że wiele meczów PGE Ekstraligi jest na wyższym poziomie, niż cykl Grand Prix. Jeżeli w mistrzostwach świata startują zawodnicy, którzy mają w pierwszej lidze bardzo przeciętną średnią, to o czym my w ogóle rozmawiamy. Nie będzie dla mnie zaskoczeniem, jeśli Piotrek z powrotem awansuje do Grand Prix. Na palcach jednej ręki można policzyć zawodników, którzy reprezentują godny poziom cyklu - kończy.