Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów polska reprezentacja ma problem z kadrą na tak lubiane i przynoszące nam sukcesy zawody Drużynowego Pucharu Świata. Może inaczej - zawsze mieliśmy kłopot, ale był to kłopot bogactwa. Mogliśmy wystawiać w zasadzie dwie równorzędne reprezentacje. Tym razem wygląda to zupełnie inaczej. Pewniakiem jest tylko Bartosz Zmarzlik, który kolejny raz jedzie jak kosmita i pewnie zmierza po następne złoto w cyklu GP. A co dalej? Dalej mamy problem. Kontuzjowany jest Dominik Kubera. Raczej nie wróci do końca lipca, a jeśli wróci to jego forma po poważnej kontuzji jest wielką zagadką. Janusz Kołodziej również zmaga się z problemami. Maciej Janowski nie jest sobą, podobnie jak Patryk Dudek. Szymon Woźniak zasiał niepewność słabym występem w Gorzowie. Pozostaje Pawlicki. Ale niekoniecznie Piotr. Pierwszoligowiec w DPŚ? Jego starszy o trzy lata brat Przemysław jeździ w tym roku w 1. lidze i w barwach Falubazu Zielona Góra prezentuje się naprawdę bardzo dobrze. Jest drugim najlepszym żużlowcem ligi. W zasadzie co mecz zdobywa dla swojego zespołu najwięcej punktów. Świetnie jedzie też w ligach zagranicznych. - Ja bym go wziął - krótko mówi na ten temat Bogusław Nowak, żużlowy trener i człowiek, który ten sport zna od podszewki. Czy to jednak na pewno dobry pomysł z Pawlickim? Przemysław miał w swojej karierze sporo szans na udowodnienie tego, że należy do najlepszych na świecie. Był stałym uczestnikiem cyklu GP, wiele lat startował w Ekstralidze. Ostatnie lata jednak były dla niego bardzo kiepskie. 1. liga to jednak przepaść w stosunku do PGE Ekstraligi. Wstawienie go do składu byłoby wielkim ryzykiem, ale też odwagą. Niewykluczone, że wiele zależy od finału IMP w Pile. Jeśli i tam Pawlicki pokona rywali do miejsca w kadrze, jego szanse bardzo wzrosną.