Moje Bermudy Stali Gorzów wyraźnie nie po drodze z regulaminem PGE Ekstraligi, zwłaszcza przepisami dotyczącymi jazdy młodzieżowców. Klub Bartosza Zmarzlika nie może jeszcze skorzystać z piekielnie utalentowanego Oskara Palucha, choć ten w zawodach młodzieżowych zostawia po sobie bardzo korzystne wrażenie. Niestety, syn Piotra Palucha będzie obchodził szesnaste urodziny dopiero szóstego czerwca. Przed upływem tej daty nie może zadebiutować w rozgrywkach ligowych. Moje Bermudy Stal Gorzów ma problem Miejsce u boku Mateusza Bartkowiaka w formacji młodzieżowej Stali zajmuje więc póki co Jakub Stojanowski, dziewiętnastolatek wypożyczony z Rzeszowa. Na Podkarpaciu mówi się o nim, że jest młodzieżowcem niezwykle specyficznym. W zawodach juniorskich zdarzało mu się odnosić efektowne zwycięstwa biegowe, ale tylko pod warunkiem, że wygrał start. Sprawia wrażenie zawodnika zdezorientowanego za każdym razem, gdy tylko widzi przed sobą tylne koło rywala. Jak nietrudno się domyślić, w PGE Ekstralidze ani razu nie miał jeszcze okazji na wygranie dojazdu do pierwszego wirażu. Kim można go zastąpić? Chyba nikim, bo trener Stanisław Chomski aż do urodzin Palucha będzie zmagał się z ogromnym deficytem przyzwoitych juniorów. Kamil Pytlewski i Alan Szczotka zdecydowali się na zakończenie swych przygód z czarnym sportem, zaś Oliwier Ralcewicz czy Oskar Hurysz są na torze jeszcze słabsi od Stojanowskiego. Czy żużel potrzebuje tego przepisu? Co ciekawe, Stal ma w swej kadrze jeszcze jednego ciekawego juniora - dwudziestojednoletniego Timiego Salonena z Finlandii. Jego nazwisko kibice usłyszeli po raz pierwszy dopiero podczas prezentacji tegorocznej drużyny Stali, ale w Ekstralidze U24 radzi sobie bardziej niż solidnie. Na tle słabszych rywali notuje średnio 2,545 punktu na bieg. To druga najwyższa statystyka całych rozgrywek. Niestety, Stanisław Chomski nie może wstawić go do składu w miejsce cieniujących Polaków. Wszystko przez regulaminowe przepisy nakazujące, by na juniorskich pozycjach wystawiani byli wyłącznie juniorzy legitymujący się polską licencją. Ta sytuacja sprawiła, że w środowisku znów wybuchła żarliwa krytyka tego rozwiązania. - Czy zastąpienie Stojanowskiego Salonenem naprawdę zrujnowałoby ten misterny system szkolenia w polskim żużlu - pytają kibice. Jeśli tak, to chyba nie jest on tak dobry, jak wydaje się włodarzom polskiego speedwaya.