Opisując w skrócie karierę Eddy'ego Edwardsa wystarczy napisać, że to on "wynalazł" kwalifikacje do zawodów Pucharu Świata w skokach. Władze uznały, że jego słabe skoki nie mogą być bardziej wyczekiwane przez kibiców niż rywalizacja najlepszych na świecie. Zanim jednak wprowadzono ten przepis, Brytyjczyk zdążył rozkochać w sobie fanów i zaliczyć nawet start na igrzyskach olimpijskich. Nigdy nie zdobył punktów Pucharu Świata, a większość bardzo krótkich skoków kończył przy wielkiej owacji publiczności. Raz na jakiś czas zdołał pokonać pojedynczego rywala.Pojedynczych rywali czasem pokonuje także Jaroslav Petrak, 48-letni czeski weteran. Od wielu lat stanowi rezerwę toru podczas Zlatej Prilby i niemal zawsze udaje mu się choć raz wyjechać na tor. W minioną niedzielę zrobił to kilka razy, bo niektórzy zawodnicy wycofali się z rywalizacji. Petrak oczywiście jeździł z tyłu, ale zdarzało mu się nieźle wystartować, dzięki czemu jechał w kontakcie z całkiem niezłymi rywalami. Niezależnie od wyniku, po biegach publiczność wiwatowała na jego cześć. Sam zawodnik robił kilka rund honorowych, świetnie się bawiąc. Tu już nie chodzi o wyniki Petrak obok Runego Holty (także z rocznika 1973) jest najstarszym jeżdżącym oficjalnie żużlowcem. Klasy obu zawodników nawet nie ma sensu porównywać, ale zapał Czecha jest godny podziwu, tym bardziej że robi to już całkowicie hobbystycznie. Ta kocha jednak żużel, że nie potrafi zjechać ze sceny. Fani go kochają, to w sumie po co miałby to robić? Ma świadomość, że nie zawojuje już speedwaya, więc chce się tylko bawić. Wielu rzeczy w sporcie żużlowym nie można być pewnym, ale nazwisko R1 podczas Zlatej Prilby jest oczywiste w każdym roku. To już niemal własność Petraka.Kto wie, może Czech będzie w stanie na poziomie półamatorskim ścigać się tak długo, jak Marian Gheorge z Rumunii. Ten ścigał się jeszcze jako 62-latek! Obecnie praktycznie już nie jeździ, ale z relacji jego rywali wiemy, że gdy urwał się ze startu, naprawdę trudno było do dogonić. Problem w tym, że urywał się średnio raz na pięć lat. Petrakowi zdarza się to trochę częściej. Nie trzeba być wielkim, by być uwielbianym Oprócz największych mistrzów sportu, w pamięci kibiców na zawsze pozostają wybitne jednostki, które swoją postawą sprawiają, że nie da się ich zapomnieć. Do takich należy właśnie Petrak, który przyjeżdżając na Prilbę zapewne nawet nie marzy o dobrym wyniku sportowym. On chce zrobić show i to mu się udaje. Czeski turniej jest jedyny w swoim rodzaju i o ile może w Grand Prix Petrak nie byłby mile widziany, tak w Pardubicach jest bożyszczem.- Ja całe zawody czekam, aż on wyjedzie na tor. Uśmiecham się na sam jego widok. Mam wrażenie, że zanim jeszcze wymyślono Zlatą Prilbę, Jaroslav miał już plastron z R1. To nasza legenda. Oby jeździł jak najdłużej - powiedział nam jeden z miejscowych fanów. - Gdyby trochę wziął się za siebie i dostał lepszy sprzęt, niejednego z rywali by pokonał. Ma świetną znajomość tego toru i mimo wieku, bardzo dobry refleks - dodał inny.