Szykuje się prawdziwe trzęsienie ziemi związane z wtorkowymi wydarzeniami w Gorzowie Wielkopolskim. Przypomnijmy, że mecz miał rozpocząć się o godzinie 18:00. Nie było to jednak możliwe ze względu na plandekę, która rozłożona była na torze ze względu na wcześniejsze opady. Sędzia zawodów Michał Sasień zarządził jej zdjęcie, a następnie prace kosmetyczne, które miały doprowadzić nawierzchnię do stanu używalności. Później odbyła się próba toru, na którą wyjechali tylko zawodnicy gospodarzy. Po jej zakończeniu kierownicy obu zespołów podpisali oświadczenie, w którym odmówili udziału w meczu. Takie konsekwencje czekają Stal i GKM po skandalu w Gorzowie Okazuje się, że na obustronnym walkowerze ogłoszonym przez sędziego Sasienia może się nie skończyć. Z naszych informacji wynika, że władze Ekstraligi Żużlowej planują radykalne kroki. W centrali mają już dość zachowania zawodników, którzy wchodzą sędziom i komisarzom na głowę de facto decydując, które zawody się odbędą, a które nie. Warto dodać w tym miejscu, że to nie pierwsza tego typu sytuacja w tym sezonie. Całkiem niedawno podobny przypadek przerabialiśmy w Częstochowie, gdzie mecz po próbie toru został odwołany. Władze ligi stoją na stanowisku, że czas najwyższy skończyć z tym precedensem i zrobić porządek. Dotarliśmy do informacji, z których wynika, że obu drużynom grożą poważne konsekwencje. Jak udało nam się ustalić, zawodnicy Stali i GKM-u mogą zostać zawieszeni przynajmniej na jeden mecz. To oznaczałoby, że gorzowianie i grudziądzanie musieliby posiłkować się zespołem rezerw z PGE Ekstraligi U-24. A sami żużlowcy dostaliby srogo po kieszeni, bo jedno spotkanie mniej to strata dla każdego z nich nawet 100 tysięcy złotych i więcej. Poważne problemy może mieć menedżer gości Robert Kościecha. Z nieoficjalnych informacji wynika, że grozi mu nawet dożywotnia kara, a w najlepszym wypadku zawieszenie czasowe - być może do końca sezonu. Zdaniem PGE Ekstraligi miał on nakłaniać zawodników do tego, że tor jest niebezpieczny i mecz nie powinien się odbyć. Takiej afery w PGE Ekstralidze nie było już dawno Po raz ostatni tak duży skandal miał miejsce w 2013 roku, kiedy to Unibax Toruń odmówił startu w finale Ekstraligi w Zielonej Górze. Na klub nałożono karę finansową, ujemne punkty, a menedżer Sławomir Kryjom został zawieszony. To wszystko sprawia, że Robert Kościecha z pewnością nie może spać spokojnie, jeśli jego osoba została wzięta na celownik żużlowych władz. Poza wszystkim Ekstraliga Żużlowa wychodzi z założenia, że być może wizerunkowo liga ucierpi na tym zdarzeniu, ale działania muszą być stanowcze a kary dotkliwe tak, aby coś takiego w przyszłości nie miało już miejsca. Ich zdaniem zawodnicy chcą mieć coraz więcej do powiedzenia i czas najwyższy zrobić z tym porządek. O ostatecznych sankcjach w tej sprawie decydować będzie Komisja Orzekająca Ligi.