- Ciekawe, że na ostatnim piątkowym meczu Motoru tor był w tragicznym stanie, a spotkanie się odbyło - pisze w mediach społecznościowych kibic Andrzej, dając do zrozumienia, że przerwanie meczu w Krośnie (po tej decyzji na klub posypały się kary) nie było w porządku. Kibice o karach KOL. Jest ironia i uwaga o pani z kasy biletowej Fani uważają, że w PGE Ekstralidze są równi i równiejsi, że Motoru nie można ukarać, bo to mistrz Polski, ale już beniaminkowi z Krosna można przyłożyć. Jeden z sympatyków zwraca uwagę na to, że KOL ukarała wszystkich, ale zupełnie zapomniała, że w Krośnie byli też komisarz i sędzia. Zdaniem Rafała od soboty (dzień przed meczem), to oni odpowiadali za wszystko. - A już karanie trenera to totalna abstrakcja. Co niby ma wspólnego osoba trenująca z przygotowaniem toru? Tym sposobem to można by ukarać i panią w kasie biletowej. Akurat trener Ireneusz Kwieciński został ukarany najpewniej za to, że brał udział w przygotowaniu toru, który finalnie sędzia uznał za niebezpieczny. Dodajmy też, że pytanie o kary dla komisarza i sędziego nie było zasadne, bo KOL się nimi nie zajmowała. Zarówno sędzia, jak i komisarz składali w piątek wyjaśnienia przed Główną Komisją Sportu Żużlowego. To ona zdecyduje, czy i jakie błędy popełnili. Motor ma kłopot z torem, a jednak ukarano tylko Wilki Kary bolą kibiców, którzy tym łatwiej przełknęli parodię meczu w Krośnie, że w Lublinie też mają kłopot z nawierzchnią. Tam też jest w tym sezonie niebezpiecznie, a w ostatnim meczu Motoru z GKM-em zawodnicy wpadali w dziury, bo tor się rozsypywał. - Ciekawe czemu tam nie przerwano meczu i w trybie pilnym nie wlepiono kar za zły stan toru - zastanawia się Krzysztof. Fani powtarzają te same argumenty, których używali zaraz po meczu. Piszą, że Ekstraliga boi się Wilków, że ktoś chce tę drużynę zdegradować z ligi. Faktem jednak jest, że Wilki o wiele surowiej zostały ukarane rok temu za stan toru w meczu z Falubazem. Wtedy to wszystko skończyło się walkowerem (0:40) i grzywną przekraczającą 150 tysięcy.