Znamy pełną obsadę cyklu Grand Prix 2024. Przypomnijmy, że pewni startów byli wcześniej: Bartosz Zmarzlik, Fredrik Lindgren, Martin Vaculik, Jack Holder, Leon Madsen i Robert Lambert. Ta grupa zawodników utrzymanie w elicie zapewniła sobie samodzielnie zajmując miejsca 1-6. Kolejne cztery pozycje uzupełniła najlepsza czwórka z Grand Prix Challenge, czyli Jason Doyle, Mikkel Michelsen i Szymon Woźniak oraz Jan Kvech. Maciej Janowski nie pojedzie w Grand Prix 2024! Organizatorzy cyklu, czyli firma Discovery wraz z FIM długo nie zastanawiali się nad nominacją ostatniej czwórki żużlowców. Niektórzy przekonywali, że czeka nas rewolucja personalna. Można powiedzieć, że ta wydarzyła się częściowo. Dzikie karty powędrowały bowiem w ręce Taia Woffindena, Daniela Bewleya - to byli pewniacy, oraz Dominika Kubery, Andrzeja Lebiediewa, a także Kaia Huckenbecka. Obecność pierwszej dwójki dziwić nikogo nie może. Woffinden to trzykrotny mistrz świata. W tym co prawda nie spisywał się zbyt dobrze, ale to ciągle uznane nazwisko w światowym żużlu. Bewley zaś to wielki talent, który szanse na samodzielne utrzymanie w cyklu zaprzepaścił w Toruniu. Trudno byłoby bez niego wyobrazić sobie przyszłoroczny cykl. Wiemy, co czytał Zmarzlik przed finałem. To mówi wszystko Największe znaki zapytania były w przypadku pozostałej dwójki. Polacy spodziewali się jednej dzikiej karty. Kandydatami byli Maciej Janowski, Dominik Kubera i Janusz Kołodziej. Ten ostatni miał mieć sporo zwolenników, ale ostatecznie zdecydowano postawić na Kuberę, który jest pewnym powiewem świeżości w elicie. Inna sprawa, że faworytem wśród naszych reprezentantów był mimo wszystko Janowski. To w końcu brązowy medalista mistrzostw świata sprzed roku. Dla niego brak jazdy w przyszłorocznym cyklu będzie sporym ciosem. Natomiast dzika karta dla Lebiediewa i Huckenbacka to nagroda za ich dobre występy w tym roku. Poza wszystkim organizatorom zależy na rozszerzaniu żużlowej geografii, dlatego te nominacje idealnie wpisują się w tą strategię. Spośród tegorocznych stałych uczestników mistrzostw poza Maciejem Janowskim za rok nie zobaczymy w elicie Andersa Thomsena, Patryka Dudka, Maxa Fricke i Kima Nilssona. Za rok rzuci wyzwanie Zmarzlikowi! Już wie, jak to zrobić