W tej chwili praktycznie żaden z gorzowskich kibiców nie wyobraża sobie Stali bez Szymona Woźniaka. Gdy Polak przechodził z Wrocławia na północ województwa lubuskiego mało kto spodziewał się, że wypłynie tam na szerokie wody i będzie kimś więcej niż tylko żużlowcem drugiej linii. Tymczasem wychowanek Polonii Bydgoszcz udowodnił wszystkim, iż potrafi ścigać się z najlepszymi i zaczął w miarę regularnie kolekcjonować medale drużynowych mistrzostw kraju. W parze z nimi przychodziły dobre wyniki indywidualne. Trudny technicznie tor doprowadził go między innymi w zeszłym roku do finału Grand Prix Challenge. Efekt? Nim się obejrzał, już ma za sobą pięć lat naprawdę udanych startów w żółto-niebieskich barwach, a końca, przynajmniej na razie, nie widać. - Jeden z dziennikarzy mi to jakiś czas temu uświadomił. Kompletnie nie zdawałem sobie z tego sprawy. Srogo się wtedy zdziwiłem. Rzeczywiście tak jest i czuję się z tym świetnie. Czuję, że zadomowiłem się w Gorzowie i spędziłem tu naprawdę kawał czasu. To kawał pięknej historii. Było wiele wzlotów oraz upadków, ale na pewno z tym klubem się bardzo zżyłem. Dla macierzystej Polonii wraz z wiekiem juniorskim jeździłem osiem lat, więc powoli zbliżam się do tego wyniku - powiedział podczas livechatu na Facebooku obecnych wicemistrzów Polski. Woźniak nie pokochał gorzowskiego toru od pierwszego wejrzenia Co ciekawe, Szymon Woźniak nie od razu polubił swój aktualny domowy obiekt. Ba, w swoich pierwszych zawodach przy ulicy Śląskiej najadł się sporej dawki strachu. - Ja wtedy przyjechałem z Polonią jako junior do Gorzowa. Tor był bardzo przyczepny i robiłem duże oczy. Nawierzchnia sprawiała mi spore trudności. Potem w kolejnych latach na lidze było podobnie. Wówczas nie miałem aż takich wielkich umiejętności i stanowiło to dla mnie ogromne wyzwanie - wspominał sparing ze Stalą z 2011 roku. Wraz z biegiem czasu przerażenie zamieniło się jednak w uśmiech na twarzy, czego dowodem są liczne sukcesy osiągnięte na tym torze, a zwłaszcza złoty medal indywidualnych mistrzostw Polski. - Przełomowym momentem zdecydowanie było zwycięstwo w młodzieżowym czempionacie. Od tamtego dnia obiekt w Gorzowie stał się jednym z moich ulubionych - dodał i udowadnia to do dziś, bo na stadionie imienia Edwarda Jancarza pokonać jest go piekielnie trudno. Taki cel stawiają sobie żużlowcy Stali Gorzów Nie bez powodu wspominamy o dobrych występach Szymona Woźniaka u siebie, ponieważ po odejściu Bartosza Zmarzlika sukces zespołu będzie zależał w głównej mierze od niego. A cele ekipa stawia sobie naprawdę ambitne. - Tym planem minimum jest awans do play-off. Myślę, że to znajduje się w naszym zasięgu. Jak już wielokrotnie wspominałem, to co na papierze to jest jednak jedno, a finalnie żużel lubi pisać różne scenariusze - zakończył 29-latek. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo