Daniel Bewley mimo swojego młodego wieku nie wstydzi się zabrać głosu w sprawach ważnych dla całej dyscypliny. Co więcej, jego wypowiedzi znacznie wykraczają poza ogólnie przyjęte kanony dyskusji o żużlu. Ostatnio rzucił na przykład na Twitterzs pomysł wymiany paliwa. Jego zdaniem żużlowcy powinni korzystać nie ze spirytusu metylowego, a po prostu benzyny. Takiego postulatu nie zgłaszał wcześniej żaden inny zawodnik. Żużlowiec musi być jak siłacz i akrobata Mówiąc o tym, że do wygranej w speedwayu nie wystarczy jechanie szybciej od rywali Bewley również łamie ogólnie przyjęte standardy. Rzeczywiście, szybka maszyna nie wystarczy. Legendarny Joe Screen tłumaczył to kiedyś na restauracyjnych serwetkach. Na jednej malował wizerunek człowieka, na drugiej szkicował motocykl, a następnie zgniatał je razem w kulkę. Twierdził, że tylko dobre połączenia zawodnika z jego maszyną mogą gwarantować sukcesy. Wszystko przez to jak wymagającym fizycznie sportem jest speedway. Prowadzenie tej rwącej do przodu i trzęsącej się niczym młot pneumatyczny maszyny wymaga nie lada krzepy. Złożenie się do kontrolowanego poślizgu po to, by płynnie pokonać wiraż? Pamiętajmy, że czyni się to przy prędkości grubo przekraczającej 100 kilometrów na godzinę. Bądźmy szczerzy, to zadanie dla akrobaty! Zmarzlik i Gollob nie zawsze wygrywają Właśnie ze względu na to, żużel tak bardzo kocha zwycięstwa underdogów. Zmiennych jest na tyle dużo, że - wbrew temu co twierdzą niektórzy tej dyscypliny - sam tylko szybki motocykl nigdy nie wystarczy do ostatecznego sukcesu. Trudno na czarnych - oczywiście już tylko z nazwy - torach o absolutnych dominatorów. Wystarczy wszak odrobina deszczu, lekko zmieniona specyfika nawierzchni, by w ciągu mniej niż kwadransa z wielkiego zwycięzcy przeistoczyć się w zawodnika czołgającego się do mety daleko za rywalami. Perfekcyjnie było widać to w tegorocznej edycji cyklu Grand Prix. Bartosz Zmarzlik co prawda zapewnił sobie trzecie indywidualne mistrzostwo świata jeszcze przed ostatnią rundą, ale tym razem nie wygrywał turnieju za turniejem. Kluczem do największego w historii żużlowej Polski sukcesu była wyłącznie jego jedyna w swoim rodzaju regularność! Jego rywale nieustannie poruszali się po sinusoidzie od finału do miejsca pod koniec klasyfikacji, a on przez większą część rozgrywek stabilnie utrzymywał poziom półfinalisty lub finalisty.