Australijczyk ma sporo obowiązków, bo jest menedżerem reprezentacji Australii i Belle Vue Aces, ale w sezonie 2019 łączył już te funkcje z rolą opiekuna "Aniołów". Po czterech z rzędu przegranych meczach na zwolnieniu lekarskim wylądował wówczas menedżer zespołu Jacek Frątczak i wkrótce zastąpiło go trio: Adam Krużyński, Karol Ząbik i właśnie Lemon. Początek takiego rozwiązania był obiecujący, bo torunianie odwrócili losy domowego meczu z Truly.work Stalą Gorzów, ale z tygodnia na tydzień było tylko gorzej. Ostatecznie w całym sezonie drużyna zdobyła ledwie 5 punktów i z hukiem, po raz pierwszy w historii, zleciała z elity. Tomasz Bajerski dawał radę Po tym eksperymencie drużynę przejął właśnie, były żużlowiec tego klubu, Tomasz Bajerski. Powrócił z nią do PGE Ekstraliga, w a zeszłorocznym, debiutanckim sezonie, zajął bezpieczne 6. miejsce. Wydawało się, iż swą misję będzie kontynuował w tym roku, ale tak się nie stanie. Toruńscy działacze najpierw mieli zastrzeżenia do jego pracy z młodzieżą, a czarę goryczy przepełniły jego problemy osobiste (rozliczenia finansowe z byłą partnerką). Rolę Bajerskiego teoretycznie mógłby przejąć, ściągnięty z Betard Sparty Wrocław, dyrektor sportowy klubu Krzysztof Gałańdziuk, we współpracy z którymś z trenerów grup młodzieżowych, ale wszystko wskazuje, że do drużyny dołączy nowy menedżer. Działacze Apatora mają dużo czasu i pewnie decyzję podejmą dopiero na początku marca, tuż przed wyjazdem drużyny na tor. Wojciech Żabiałowicz menedżerem Apatora? - Mam nadzieję, że wybiorą rozsądnie. Mam wielki sentyment do toruńskiego klubu i jeśli coś mówię krytycznego, to tylko po to, aby tamtejszym działaczom coś doradzić i przestrzec ich przed tym, co może się stać. Zatrudnienie Lemona lub jakiegoś innego człowieka z zewnątrz, będzie klasycznym strzałem w stopę! - ocenił Jan Krzystyniak, były reprezentant Polski. - Nie rozumiem tej słabości działaczy do ludzi o zagranicznie brzmiących nazwiskach. Apator potrzebuje kogoś sercem związanego z tym klubem, kogoś kto jeździł dla tego klubu, poświęcał się. Zdaję sobie sprawę, że z paroma swymi byłymi gwiazdami działacze Apatora nie żyją obecnie w wielkiej komitywie, ale potrzeba chwili wymaga podania sobie ręki. Dla mnie numerem 1, jeśli chodzi o objęcie funkcji menedżera toruńskiej drużyny jest Wojciech Żabiałowicz. On wie o co w tym wszystkim chodzi. Zna się na wszystkich aspektach tej pracy. Od przygotowania toru, przez prowadzenie treningów, po taktykę. Jeśli nie on, to jest jeszcze Mirek Kowalik, nestor Jan Ząbik i parę innych nazwisk. Na pewno zaś nie ktoś z zewnątrz, a szczególnie obcokrajowiec. By dobrze poprowadzić taką drużynę z ambicjami, trzeba żyć jej losami na co dzień, rozmawiać z zawodnikami, bywać na każdym treningu czy zawodach młodzieżowych, angażować się na 110%. Ktoś kto przyjedzie na dwie godziny przed meczem, nic wielkiego wnieść nie będzie w stanie - zakończył Krzystyniak.