Falubaz z pętlą na szyi Bomby ciężkiego kalibru spadają w ostatnich godzinach na głowę dyrektora sportowego Enei Falubazu Zielona Góra - Piotra Protasiewicza. Kontuzja Luke’a Beckera na turnieju o przysłowiową czapkę gruszek w słowackiej Żarnovicy spowodowała, że główny faworyt do awansu w szeregi PGE Ekstraligi został z potężną wyrwą na pozycji zawodnika U24. Protasiewicz jest teraz łatwym celem do wieszania na nim psów. Wypomina mu się skrajną nieodpowiedzialność, ale wiadomo, że mądry Polak po szkodzie. Gdyby działacze przewidzieli, że Amerykanin się "wysypie", to na pewno zadbaliby i przyzwoite zabezpieczenie tej formacji. Nie wiem, czy Protasiewiczowi przeszedł niedawno drogę czarny kot i dlatego los go pokarał urazem Beckera, ale prawda jest taka, że jeszcze niedawno facet był noszony na rękach za spektakularne transfery w zimie, a teraz jest odsądzany od czci i wiary. Zgoda, Falubaz popełnił grzech zaniechania i ktoś musi zjeść tę żabę, tylko, że walenie w Piotra jak w bęben nic już teraz nie da. Gwarantuję, że wypożyczony do ROW-u Rybnik Jan Kvech nie przystałby na walkę o skład z Beckerem. A właśnie za to, że klub oddał Czecha lekką ręką obrywa Protasiewicz. Dla kadry zarządzającej Falubazu, to też pożyteczna lekcja. Jestem spokojny, że oni już nie popełnią tego samego błędu i np. za rok będą trzymać wartościowego zmiennika do początku rozgrywek i ewentualnie potem decydować o jego przyszłości. Przez złamaną kość strzałkową Amerykanin może pauzować nawet miesiąc, co by oznaczało, że wróci na piątą kolejkę. To nie koniec świata. Zielona Góra, jej zestawienie seniorskie wygląda piekielnie mocno. Jeśli nikt nie da plamy, a każdy z czwórki: Tungate, Przemek Pawlicki, Krzysztof Buczkowski i Ramsus Jensen jest w stanie zrobić dwucyfrówkę, to wystarczy kilka punkcików reszty i Falubaz wygrywa każdy mecz. Gdyby nie udało się nikogo ściągnąć w trybie awaryjnym, sztab szkoleniowy postawi pewnie na wariant z trzema juniorami. Wtedy trzeba wytypować tego najlepszego z muszkieterów, który w najgorszym wypadku spróbuje wyciągnąć remis biegowy. O ironio już na inaugurację Falubaz wybiera się do Rybnika, gdzie czeka Kvech. Czech wywinąłby niezły numer, gdyby okazał się ojcem zwycięstwa nad Zieloną Góra i summa summarum pogrążyłby swój pierwotny klub.