Partner merytoryczny: Eleven Sports

Dylemat po spadku: wydać milion lub zarobić 350 tysięcy. Wicemistrz świata chce odejść

Prezes FOGO Unii Leszno ma się spotkać z Damianem Ratajczakiem. Jeden z najlepszych juniorów ligi bardzo chce iść na wypożyczenie do NovyHotel Falubazu Zielona Góra, ale Unii przydałby się w walce o powrót do PGE Ekstraligi. Zwłaszcza że Abramczyk Polonia Bydgoszcz i Texom Stal Rzeszów wydały miliony na wzmocnienia. Jednak w Lesznie mają obawę, czy ich na Ratajczaka stać. Pół miliona trzeba by mu dać za podpis, co najmniej drugie tyle za punkty. A na wypożyczeniu można zarobić 350 tysięcy.

Mateusz Cierniak i Damian Ratajczak na podium SGP2.
Mateusz Cierniak i Damian Ratajczak na podium SGP2./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

 FOGO Unia Leszno zaraz po spadku z PGE Ekstraligi wydała grube miliony, żeby zatrzymać swoje gwiazdy. Janusz Kołodziej dostał 900 tysięcy złotych za podpis, Grzegorz Zengota 700, a Ben Cook ponad pół miliona. Do tego dojdą premie za punkty. Jeśli każdy z wymienionych zdobędzie po 200, to Unia zapłaci tylko za te trzy kontrakty około 6,5 miliona złotych.

Na początku Unia Leszno zaskoczyła i osiągnęła efekt mrożący

W pierwszym odruchu eksperci byli zachwyceni. Docenili, że Unia nie szczędziła pieniędzy, ale dzięki temu wygra za rok pierwszą ligę w cuglach. Zresztą rywale w Metalkas 2 Ekstralidze długo się zastanawiali, co z tym fantem zrobić. Unia początkowo osiągnęła efekt mrożący. Nikt nie chciał robić drogich zakupów, dochodząc do wniosku, że z taką Unią i tak nie ma szans.

W końcu jednak hamulce puściły. Texom Stal Rzeszów wydała 2,4 miliona złotych na podpisy trzech nowych zawodników, w tym 3-krotnego mistrza świata Taia Woffindena. Do tego dołożyła Keynana Rew, którego "podkradła" Unii.

Równie mocno odpowiedziała Abramczyk Polonia Bydgoszcz, który tylko na Szymona Woźniaka, uczestnika Grand Prix 2024, wyłożyła ponad 2,5 miliona złotych. Za podpis Woźniak dostał 900 tysięcy, a jeśli zdobędzie 180 punktów, to zgarnie wspomniane 2,5 miliona.

Kontrowersja w meczu PlusLigi. "Jest coś, co nazywa się duchem gry". WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Po zakupach Polonii i Stali już tak różowo nie jest

Po zakupach Stali i Polonii, Unia już nie może być niczego pewna. Wciąż jest jednym z faworytów do wygrania ligi, ale czy tego dokona, to już nie wiadomo. Przez jakiś czas spekulowano, że klub z Leszna jeszcze dołoży coś ekstra, że wymieni Josha Pickeringa. Jednak nic z tego.

Nadal jednak otwarta jest sprawa Damiana Ratajczaka. Zatrzymanie najlepszego juniora, wicemistrza świata juniorów byłoby lepszym rozwiązaniem niż kupowanie kogokolwiek. Ratajczak w Unii, to byłaby najmocniejsza z możliwych odpowiedzi na Woźniaka w Polonii i Woffindena w Stali.

Prezes Unii Piotr Rusiecki ma się spotkać i rozmawiać z Ratajczakiem. Co z tego wyniknie, to trudno powiedzieć, bo w Lesznie z jednej strony jest pokusa, żeby zatrzymać zawodnika, a z drugiej obawa, czy starczy na niego pieniędzy.

Zarobić 350 tysięcy, czy wydać milion?

Unia w razie zgody na wypożyczenie Ratajczaka zarobi 350 tysięcy złotych. Jeśli go zatrzyma, to nie zarobi ani grosza, a wyda co najmniej milion złotych. Pół miliona będzie musiała dać zawodnikowi za podpis, drugie tyle za zdobyte punkty.

W Lesznie od dawna jest tak, że kilka razy ogląda się każdą wydaną złotówkę. Żużlowa spółka Unia ma czterech akcjonariuszy, którzy w razie pojawienia się "dziury" w budżecie zasypują ją własnymi pieniędzmi. I stąd też takie podejście do tematu Ratajczaka. W Unii wiedzą, że bardzo by się przydał, ale mają wątpliwości, czy ich na to stać.

Poza wszystkim junior bardzo chce startować w Ekstralidze. Unia byłaby dla niego kuszącą perspektywą, gdyby nagle się okazało, że jednak pojedzie w elicie. Proces licencyjny trwa i dopóki się nie zakończy, to wszystko jest możliwe. Zwłaszcza że zespół weźmie mocno pod lupę zadłużoną ebut.pl Stal Gorzów.

Tai Woffinden sprawdza amortyzatory./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Szymon Woźniak/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Damian Ratajczak w zawodach indywidualnych./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem