Kibice oglądający transmisje żużla w C+ znają je głównie ze ścianki do wywiadów. One chciały bliżej poznać sport, o którym mówią i rozmawiają, dlatego wzięły siedem lekcji żużla. - Jedna była trudniejsza od drugiej - przyznają zgodnie. Oferowali mu gwiazdorski kontrakt. Miał zarabiać tyle, ile stoper Lecha Poznań Na treningu z Cieślińskim wyły z bólu - Kiedy Mariusz Cieśliński wziął nas na trening przygotowania fizycznego i zabrał nas tam, gdzie chłopaków ze Sparty Wrocław, to prawie wyłyśmy z bólu. A on ze śmiechem powiedział nam, że ból to tylko reakcja chemiczna - opowiada Natalia. - Przez tydzień miałyśmy zakwasy - zauważa Julia. - Ale doświadczenie było fajne i warto było to zrobić, żeby zrozumieć, że przygotowanie do jazdy to trudna robota. W końcu ból to tylko reakcja chemiczna - dodaje ze śmiechem Natalia. Były też bardziej przyjemne lekcje, jak ta z odżywiania i diety. - My gotowałyśmy zdrowe jedzenie, a Janusz Kołodziej oceniał - mówią nam panie, a my dodajmy, że oceniał nie tylko żużlowiec FOGO Unii Leszno, ale i pani dietetyk Joanna Mamuszka, która współpracuje z wieloma zawodnikami. Po treningu fizycznym i diecie przyszła pora na szycie kevlarów, czyli strojów, w których występują żużlowcy. Proces szycia ubrań dla Natalii i Julii osobiście nadzorował Błażej Kępka, który ma swoją szwalnię pracującą na potrzeby ligowych drużyn i zawodników. U Woryny oblały większość wyzwań na czas Reporterki zaliczyły też zajęcia z tuningu silnika u Ashleya Hollowaya. Miały też praktyczną lekcję z wiedzy o sprzęcie u Kacpra Woryny z Włókniarza Częstochowa. - Kacpra musiałyśmy przygotować na trening, dlatego robiłyśmy serwis silnika. Przy okazji odczarowałyśmy sprawy sprzętowe - relacjonuje Julia. - Dowiedziałyśmy się, po co zmienia się oponę, dlaczego stosuje się takie, a nie inne przełożenia i jak silnik wkłada się to ramy. To była frajda - dodaje Natalia. - Kacper robił nam różne wyzwania na czas. Większość oblałyśmy, bo to wcale nie było takie proste. Pomogło nam to jednak lepiej zrozumieć żużel - opowiada Julia. Najbardziej w kość dały im jednak treningi na crossie, pite bike’ach i potem już ten żużlowy. - Najpierw ugościł nas Wiktor Lampart z narzeczoną. Oni prowadzą kanał tematyczny na YouTube i mają trochę tego sprzętu. Tam nie było wielkiej prędkości, ale miałyśmy świetne przetarcie - relacjonują wizytę u zawodnika Apatora Toruń. Jej ciało to był jeden wielki siniak Tamte treningi zapamiętają na długo. - Kiedy wróciłam do domu i zobaczyłem te wszystkie siniaki na moim ciele, to był szok. Trudno było je zliczyć, a największy miałam na udzie. Jedna pamiątka została mi do teraz. Mam znamię na skroni. To z kasku - mówi nam Natalia, a Julia skarży się, że najbardziej ucierpiały jej stopy. - Miałam za małe buty, ale tak to jest, jak się nie ma swojego sprzętu. Finałem przyspieszonego kursu żużla jest jazda na motocyklu żużlowym na stadionie mistrza Polski Orlen Oil Motoru Lublin. - Dopiero tam zrozumiałyśmy, jak ciężko jest utrzymać motocykl i jak potężną ma on moc - przyznaje Julia. - A my się nawet nie zbliżyłyśmy do prędkości, jakie osiąga zawodnik w trakcie meczu - wtrąca Natalia. - Zmarzlikowi jednak plecy pokazałyśmy - żartuje Julia. Poczuły czym jest żużel na własnej skórze O treningu na motorze żużlowym za wiele nie chcą jednak mówić. - Lepiej, jak kibice sami zobaczą. Możemy jeszcze tylko powiedzieć, że ręce nas potwornie bolały. Bo ten motocykl cały się trząsł i drgał. Mężczyzna jest silniejszy, pewnie łatwiej mu to utrzymać. My miałyśmy z tym problem - nie kryją. Zrobiły to, żeby lepiej poczuć sport, o którym opowiadają. - Teraz wiemy, co to znaczy przewrócić się na plecy, jakie uczucia towarzyszą dodawaniu gazu. Zobaczyłyśmy siniaki, poczułyśmy adrenalinę i poznałyśmy lepiej wszystko to, co jest wokół. I nikt nas nie oszczędzał, więc z czystym sumieniem możemy powiedzieć, że dałyśmy z siebie sto procent. Te wszystkie lekcje zaprocentują w sezonie - przekonują. Panie mają nadzieję, że Misja Ż (program będzie emitowany co czwartek na YT) sprawi, że młodzi kibice pokochają żużel. - Wiadomo, że ten żużlowy widz jest starszy, a o tego młodego trzeba zawalczyć. To dla niego zrobiłyśmy ten reality show z komediowymi elementami. W ogóle cały ten program jest zrobiony z przekąsem i dystansem - zauważa Natalia. - I mamy też lektora, który wchodzi w interakcję z gośćmi i podbija dynamikę - wtrąca Julia. - Mamy nadzieję, że trochę udało nam się odczarować ten żużel - kwituje Natalia.