Hansen jest z rocznika 2000, więc za rok jeszcze będzie mógł jeździć jako U-24. Takich zawodników brakuje w PGE Ekstralidze, bo po pierwsze niewielu w tym wieku jest w stanie utrzymać regularność na dobrym poziomie, a po drugie duża część w tym momencie kariery nie chce rzucać się na tak głęboką wodę. Mads Hansen jest w obrębie zainteresowania wielu klubów, ale oficjalnie nie potwierdza tego w rozmowie z Interią. Duński żużlowiec bardzo spokojnie podchodzi do zamieszania wokół jego osoby. - Na razie nie było żadnych rozmów, to tylko jakieś plotki. Trwa sezon 2023, więc na nim się skupiam - powiedział nam po zawodach półfinałowych mistrzostw Europy par w Varkaus, w których wypadł całkiem nieźle, choć jak na niego, jakiegoś wielkiego szału nie było. Tak czy inaczej Hansen jest jednak jednym z najciekawszych nazwisk pod kątem PGE Ekstraligi w przyszłym roku. On i Jonas Seifert-Salk to ci, których należy się wkrótce tam spodziewać. Pytanie, czy oni sami są już na to w pełni gotowi. Apatorowi bardzo by pasował Mówi się, że w kilku klubach Mads Hansen odnalazłby się idealnie, a najbardziej pasuje do Apatora Toruń, gdzie bardzo przeciętnie spisuje się Wiktor Lampart. Problem w tym, że mimo wszystko zakontraktowanie Hansena byłoby obarczone sporym ryzykiem, bo on nigdy w PGE Ekstralidze nie jeździł. Kiedyś jednak musi tam trafić, a przecież żaden klub nie będzie na niego czekał. Największe zapotrzebowanie jest na niego właśnie teraz, kiedy jest doświadczonym już żużlowcem U-24. Oczywiście Apator nie jest jedynym klubem, który potrzebuje wzmocnień na pozycji U-24. W tym gronie jest też Włókniarz Częstochowa czy Stal Gorzów. Zawodzą tam odpowiednio: Jakub Miśkowiak i Wiktor Jasiński. Zresztą ten pierwszy na właśnie powędrować z Częstochowy do Gorzowa, więc w tym pierwszym klubie zwolni się miejsce. Najlepsi kandydaci do jego zastąpienia? Właśnie Hansen i Seifert-Salk. Wyżej stoją notowania byłego duńskiego wicemistrza świata juniorów.