Nicklas Porsing jako junior zapowiadał się na jedną z największych nadziei bydgoskiego żużla. Szybko jednak zaczął być kojarzony ze względu na liczne skandale, a nie sportową formę. Przez długo czas był jeszcze solidnym pierwszoligowcem, ale po sezonie 2019 zdecydował się w zupełności zrezygnować z żużla. Dziś pracuje jako kucharz w jednej z kopenhaskich restauracji. Chcesz poznać jego historię? Czytaj: <a href="https://sport.interia.pl/zuzel/news-kozak-w-necie-ale-nie-w-swiecie-dunczyk-szaleje-juz-tylko-w-,nId,5875320">Kozak w necie, ale nie w świecie</a> Mimo odsunięcia się od czarnego sportu, Porsing wciąż często przypomina o sobie kibicom za sprawą swych kontrowersyjnych wpisów w Internecie. Ostatnio głośno było o nim po tym, jak zaproponował Glebowi Czugunowi do tego "zadupia", które jest jego krajem. Były żużlowiec demonstrował w ten sposób swoją frustrację wywołaną inwazją Rosji na Ukrainę. Tomasz Bajerski wyśmiany Przed kilkoma dniami znów bez ogródek odniósł się do przedstawiciela żużlowego środowiska. Tym razem nie chodziło jednak o zawodnika, a trenera - Tomasza Bajerskiego, który zimą rozstał się w atmosferze skandalu z eWinner Apatorem Toruń i w nadchodzącym sezonie będzie prowadził drugoligowy SpecHouse PSŹ Poznań. Duńczyk opublikował na swoim Instagramie zrzut ekranu z rozmowy z Bajerskim przeprowadzonej na Messengerze. - Cześć, mam do Ciebie pytanie - pisze trener. - Jesteś zainteresowany jazdą dla klubu z Poznania? Pytam, bo słyszałem, że nie masz podpisanego kontraktu z żadną drużyną - tłumaczy. Porsing nie raczył odpisać szkoleniowcowi. Zdjęcie opatrzył wymownym podpisem. - Nie wytrzymam! Zesram się ze śmiechu! - szydzi były zawodnik. Wszystko wskazuje więc na to, że w najbliższym czasie Duńczyka na torze nie zobaczymy.