Bartosz Zmarzlik 4+. Tak naprawdę trudno ocenić jego występ. Zakończenie zawodów na półfinale w przypadku tego żużlowca zawsze powinno być jednak jakąś porażką. Tym bardziej, jeśli przydarza się drugi raz z rzędu. Dodatkowo na torze, na którym potrafił wygrywać w kapitalnym stylu. W sobotę Zmarzlik musiał mocno się namęczyć. Wygrał tylko dwa biegi. Wciąż jednak jest liderem cyklu, ale czuje na plecach oddech rywali. Maciej Janowski 5-. Awansował do finału, ale w nim nie wytrzymał nerwowo i dotknął taśmy. No właśnie. Nie wytrzymał nerwowo. To chyba kluczowe słowo, jeśli chodzi o występy Janowskiego w GP. Znowu robi się szansa na medal i tę szansę Maciej może stracić tylko w swojej głowie. W Pradze miał słabsze momenty, ale do ostatecznej rozgrywki wszedł pewnie. Szkoda, że nie stanął na podium. Patryk Dudek 2. Jeden wygrany bieg, a poza tym bardzo kiepsko. Kolejny raz. Cóż, chyba trzeba powiedzieć wprost - przerwa od rywalizacji z najlepszymi zaszkodziła Dudkowi. Stracił kontakt z czołówką, bo starty w lidze to nie to samo. Wygląda na zawodnika odstającego poziomem od rywali, a przecież wcale tak nie jest. Wiele wskazuje na to, że czeka go trudna walka o pozostanie w cyklu. Paweł Przedpełski 1. Porażka z Danielem Klimą to już kryminał. Żużlowiec Apatora jechał w Pradze fatalnie. Przedpełski rozbudził jakieś nadzieje niezłym występem w Warszawie, ale wczoraj wrócił do poziomu z Gorican. Jemu można jednak wybaczyć więcej niż Dudkowi. Debiutuje w cyklu jako stały uczestnik. Ale musi jak najszybciej wziąć się w garść.