Może stracić 400 tysięcy. Kiedy to usłyszał, miał łzy w oczach
Startując przez kilka lat dla Włókniarza Częstochowa, zarobił ponad 20 milionów złotych. Na koniec Leon Madsen dostanie jednak od byłego pracodawcy po kieszeni. Klub potrącił mu 400 tysięcy z pieniędzy zarobionych w 2024 i wiele wskazuje na to, że duński gwiazdor już tej kasy nie odzyska. Strony nabrały wody w usta. We Włókniarzu mówią, że negocjują z Madsenem porozumienie.
Negocjacje Krono-Plast Włókniarza Częstochowa z Leonem Madsenem trwają. Nie chodzi już jednak o jazdę w kolejnym sezonie, ale o to, by trochę obciąć uposażenie Duńczyka za 2024.
Strony nabrały wody w usta, Włókniarz nie komentuje
Madsen w minionych rozgrywkach dostał 1,3 miliona złotych za podpis, a jego stawka za punkt wynosiła 13 tysięcy złotych. Na tyle samo był wyceniany każdy punkt bonusowy. I to właśnie m.in. bonusy są teraz przedmiotem rozmów zawodnika z klubem.
Strony nabrały wody w usta, a Włókniarz nie chce się wypowiadać do momentu zakończenia rozmów i podpisania porozumienia. Od naszego informatora słyszymy, że zarówno punkty bonusowe Madsena, jak i jego występ w Memoriale Idzikowskiego i Czernego (choć nie tylko to) były opłacane poza ligowym kontraktem, a więc nie podpadały pod proces licencyjny.
Według naszych ustaleń chodzi o 400 tysięcy
Jak wynika z naszych ustaleń, chodzi o kwotę na poziomie 400 tysięcy złotych. To właśnie tych pieniędzy dotyczy porozumienie negocjowane przez strony. Jeśli uda się je zawrzeć, to sprawa Włókniarz kontra Madsen nie trafi do Trybunału PZM.
Ze względu na wysokość stawki można by pomyśleć, że nie ma wielkich szans na to, żeby strony się dogadały. Wiele będzie zależało od żużlowca i jego dobrej woli. W 2024, ale i też w poprzednich latach, był lokomotywą zespołu i najlepszym zawodnikiem Włókniarza. I trudno go za to karać. Z drugiej strony Madsen fatalnie zachował się, negocjując z Włókniarzem kontrakt na 2025.
Zapewniał ich ze łzami w oczach
Jeszcze przed końcem ligi zapewniał z łzami w oczach, że zostanie. Gdy działacze zapewnili go, że dla niego rozstaną się z Mikkelem Michelsenem był wniebowzięty. Stawka na 2025 była ustalona na 1,5 miliona za podpis i 13 tysięcy za punkt. Madsen nagle jednak zapadł się pod ziemię i przestał odbierać telefony z Częstochowy. Nagle okazało się, że jest zawodnikiem Stelmet Falubazu Zielona Góra.
Włókniarz musiał naprędce załatać dziurę i przepłacił Jasona Doyle’a. Madsen tymczasem dalej milczał. Z działaczami Włókniarza spotkał się dopiero na kończącej sezon Gali PGE Ekstraligi, gdzie wyjaśniał, że "gdyby znali powód, to nie mieliby do niego pretensji". Trudno powiedzieć, o co chodziło. Falubaz miał przebić ofertę Włókniarza, dokładając 200 tysięcy do kwoty za podpis i dorzucając sponsora na 400 tysięcy.
Zachował się nie fair. Jest cień szansy na porozumienie
Jakby nie spojrzeć Madsen zachował się nie fair, bo najpierw coś obiecał, a potem się wycofał, zostawiając Włókniarza w trudnej sytuacji. I jeśli porozumienie dotyczące wypłaty tych 400 tysięcy miałoby wypalić, to tylko ze względu na tę sprawę.
Przypomnijmy, że Włókniarz skierował też do Trybunału PZM sprawę rozliczeń z kwoty za przygotowanie do sezonu z Maksymem Drabikiem i Michelsenem.